„Kontynent” – piękny, ale dziwny prequel „Johna Wicka” z Melem Gibsonem
Miscellanea / / September 25, 2023
22 września w serwisach streamingowych Peacock i Prime Video miał swoją premierę pierwszy odcinek serialu „Continental”.
„Continental” jest prequelem serii filmów „Johna Wicka». Fabuła koncentruje się na dorastaniu Winstona Scotta. Właśnie przygotowuje się do zostania menadżerem hotelu, z którym związani są elitarni zabójcy. Format serialu jest nietypowy – wyemitowane zostaną tylko trzy odcinki, ale każdy będzie miał długość filmu pełnometrażowego.
Pierwszy i trzeci odcinek wyreżyserował Albert Hughes („Księga Eliego”), drugi Charlotte Brändström („Władca Pierścieni: Pierścienie Mocy”). Scenarzystami byli Greg Coolidge („Wayne”), Kirk Ward („Wayne”) i Ken Christensen („Shantaram”, „The Punisher”).
Młody Winston Scott mieszka w Londynie, gdzie realizuje oszukańcze intrygi. Pewnego dnia jego brat Freddy kradnie urządzenie do drukowania walut używane w Nowym Jorku hotel „Continental” - z jego pomocą produkują pieniądze dla wynajętych zabójców. Karczmarz Cormac zmusza Winstona do odnalezienia brata i zwrotu prasy drukarskiej. Jednocześnie Scott rozumie, że urządzenie pozwoli mu stać się głównym w Continental.
Brak fajnej akcji
Już od pierwszych minut widać, że „Continental” przejął trochę od „Johna Wicka”: kilku bohaterów, ponura atmosfera, mnóstwo bójek i strzelanin. I to ostatnie działa najgorzej. Produkcja akcji jest całkiem przyzwoita, jednak monotonia jest myląca – pomysłów naprawdę oryginalnych jest niewiele. Najczęściej jest to klasyczne rozproszenie wrogów po rogach przy standardowym montażu filmów akcji (tutaj warto pamiętać, że John Wick bazował na długich scenach, REMOVED jedna kamera). Zakończenie każdej walki zakłóca także akcję – albo znikąd pojawia się wybawiciel bohatera, albo złoczyńca długo zastanawia się, czy pociągnąć za spust i dlatego przegrywa.
Kolejnym problemem jest sterylność. Czasami wydaje się, że podczas strzelaniny bohaterom nie tylko udaje się uniknąć obrażeń, ale nawet się nie brudzą. Aby całkowicie wyeliminować uszkodzenia pięknych kostiumów, autorzy serii postanowili dodać krew w postprodukcji – co wcale nie wygląda naturalnie.
Bardzo solidny thriller
Tam, gdzie „John Wick” dosypywał żurawiny i głupie stereotypy, „The Continental” stara się być poważniejszy i bardziej szczegółowy. Nie da się zagłębić w historię bohaterów, jest precyzyjna i schludna – to nie jest postać Keanu Reevesa z jego „a tak przy okazji, jestem Białorusinem Giovannim”. Poważnie potraktowano także atmosferę, dlatego na fabułę wpływ mają zarówno weterani wojny w Wietnamie, jak i strajk śmieciarzy w Nowym Jorku. Autorzy chcą, aby przeszłość była odczuwalna - i im się to udaje.
Znakomita ścieżka dźwiękowa z muzyką z lat 70. i 80. wpisuje się w ducha czasu. W połączeniu ze zdjęciami, doskonałymi kostiumami i ciekawą kolorystyką powstało naprawdę stylowe widowisko. Opakowanie Continental jest dobre, dopóki bohaterowie nie zaczną walczyć.
Puste znaki
Jeśli jednak autorzy Continentala odpowiedzialnie podeszli do odtworzenia ducha czasu, bohaterowie okazali się zbyt prości. Winston wygląda jak mieszanka Jamesa Bonda oraz każdy przestępca z wczesnych filmów Guya Ritchiego. Przez cały pierwszy odcinek nie daje powodów sądzić, że jest kimś głębszym. Otaczają go jeszcze prostsi bohaterowie, którzy uwielbiają żałosne dyskusje o obowiązku i losie, ale nie potrafią rozmawiać o sobie.
Cormac, główny czarny charakter, ma dokładnie ten sam problem. Albo ogranicza go scenariusz, albo Mel Gibson się postarzał, ale postać okazała się zła, trochę przerażająca, ale zbyt drobna. Złoczyńcy w „Johnie Wicku” wzbudzali emocje nawet najprostszymi działaniami, ale antagonista w „The Continental” zdaje się nie mieć zamiaru nikogo straszyć. A jego zamiłowanie do kalamburów przypomina bandytę Krugly’ego z „Brata”.
Najbardziej oddanym fanom serii spodobają się znani, choć odmłodzeni bohaterowie, których w serii jest zdecydowanie za mało. Ale przynajmniej jest to zrozumiały serwis fanów.
Opcjonalny prequel
W pierwszym Johnie Wicku koncepcja hotelu Continental wydawała się ciekawa i niecodzienna. Kolejne części opowiadały tak wiele o „Continentalu”, że zrobiło się już trochę nudno – pod ostatnim filmem zaczęło to sprawiać wrażenie czegoś nudnego, ingerującego w narrację. W związku z tym jeszcze przed premierą serii pojawiło się pytanie o jej konieczność – cóż, ten hotel nie jest zbyt ciekawy. Pierwszy odcinek jasno pokazuje, że seria Johna Wicka nie bez powodu była całkowicie wygodna bez prequeli.
Continental budzi mieszane uczucia. Piękne efekty wizualne, jasna muzyka, dobre kostiumy – w rezultacie powstał piękny serial, który sprawia przyjemność. Prawdopodobnie dobrze jest włączyć coś takiego w tle podczas czyszczenie. Ale jednocześnie nieciekawa fabuła, puste postacie i kiepska akcja budzą konsternację i pytanie – czy John Wick naprawdę potrzebuje prequelu? I już pierwszy odcinek daje odpowiedź: nie.
Czas to przemyśleć🍿🎥🎬
- 20 najlepszych filmów akcji science-fiction wszech czasów
- 15 historycznych filmów akcji, które zapierają dech w piersiach
- 50 najlepszych filmów akcji, które możesz oglądać bez końca
- 25 najlepszych seriali kryminalnych, które wciągną Cię na długi czas
- 12 dynamicznych serii akcji z ekscytującymi fabułami