Co może zrobić przedsiębiorca, który zarejestruje swój znak towarowy
Miscellanea / / April 05, 2023
Ochrona przed pozbawioną skrupułów konkurencją to nie jedyna zaleta procedury.
Wydawnictwo Alpina wydało książkę „Skradziony? Karać!" — w sprawie ochrony praw intelektualnych przedsiębiorców i osób kreatywnych. Został napisany przez prawnika Aleksieja Bashuka i autora bestsellerów Napisz, Skróć iWyraźnie zrozumiane» Maksym Iljachow. Publikujemy fragment rozdziału „Ochrona marki” o tym, dlaczego przedsiębiorcy w ogóle muszą rejestrować swój znak towarowy i jaki jest z tego pożytek.
Zabronić konkurentom używania ich oznaczenia
Jeśli ktoś naruszy wyłączne prawo do znaku towarowego, uprawniony będzie mógł dochodzić od naruszyciela odszkodowania, zmusić go do rebranding oraz niszczenia towarów podrobionych – towarów, które zostały oznaczone znakiem towarowym. System sądowniczy pomoże w tym właścicielowi praw autorskich.
Oprócz sądów istnieje również cały arsenał: oświadczenie na policję, do FAS, odwołanie do Rospotrebnadzoru, skarga do rejestratora domen, administracji wyszukiwarek i sieci społecznościowych. Wszystko to jest konieczne, aby usunąć z rynku konkurenta, który postanowił zarobić na Twoich znakach towarowych.
Kwotę odszkodowania można obliczyć na różne sposoby: dowolna kwota od 10 tysięcy do 5 milionów rubli, dwukrotność kosztu licencji lub dwukrotność kosztu podrobionych towarów.
W każdym przypadku konkretna kwota określa sąd: pięć milionów to rzadkość, a kilkaset tysięcy - cały czas.
Petersburg, 2018. Właściciel znaku towarowego PILKI dla salonów manicure złożył pozew przeciwko sieci salonów Zolotaya Pilka i zażądał odszkodowania - 5 000 000 rubli. Na potwierdzenie podobieństwa oznaczeń powód załączył opinię biegłego – rzecznika patentowego. Ostatecznie sąd zgodził się z właścicielem praw autorskich. Wszystkie pięć milionów oczywiście nie zostało odzyskanych, ale sąd nakazał Złotemu Plikowi zapłacić 1 000 000 rubli, po 500 000 rubli za każdy salon.
Magia znaków towarowych polega na tym, że za ich naruszenie można dochodzić nie tylko odszkodowania, ale także odszkodowania. Dla porównania: za naruszenie prawa do Nazwa handlowa tylko szkody mogą być odzyskane i muszą być rozważone i udowodnione. O ile dokładnie mniej zarobiła piekarnia Ecobatonia na pojawieniu się ECOBATONIA w sąsiednim mieście? Bóg tylko wie. Obliczenie i udowodnienie szkód wynikających z nielegalnego używania marki jest zadaniem prawie niewykonalnym.
Jednak w przypadku znaków towarowych sytuacja wygląda inaczej: kwoty odszkodowania nie trzeba udowadniać. Wystarczy z grubsza to uzasadnić i już zdecyduje sądile doładować. Dlatego Ecobatonia pisze pozew sądowy, unosi palec w górę, odczeka kilka sekund, a następnie drukuje starannym pismem: „Milion”. Nawet jeśli sędzia zażąda nie miliona, ale 500 tysięcy - no cóż. […]
Trzeba powiedzieć, że pozwy o znaki towarowe nie powinny być postrzegane jako sposób na zarabianie pieniędzy. Tutaj jak z Prawo autorskie: zadaniem odszkodowania jest przywrócenie pozycji posiadacza prawa.
Z jednej strony właściciel praw autorskich nie musi udowadniać wyliczenia odszkodowania, z drugiej strony musi je uzasadnić. Im lepiej kalkulacja jest uzasadniona, tym więcej zostaną naliczone, ale ostateczna decyzja należy do sędziego. […]
Chroń się przed pozwami sądowymi ze strony nagłych posiadaczy praw autorskich
Wyobraź sobie, że agencja „Performator” nie zarejestrowała znaku towarowego – po prostu się otworzyła. Zaczęliśmy pracować, wydaliśmy pieniądze na identyfikację wizualną i powoli kupowaliśmy reklamy. A potem okazuje się, że gdzieś w Moskwie od dawna pracuje inny „Performator”, który 10 lat temu zarejestrował tę nazwę jako znak towarowy.
Być może „Wykonawcy” nigdy się nie poznają. Ale może się też zdarzyć, że za kilka lat zderzą się i jeden z nich będzie musiał się rozwidlić.
Oczywiście całkowicie wymyślone słowo, takie jak „Performer”, „Yandex” lub po prostu długa, niezwykła nazwa, taka jak „Chiński pilot Zhao Da”, raczej nie zostanie wymyślona przez nikogo innego - chociaż wszystko może się zdarzyć. Ale im krótsza nazwa i tym bliżej do zwykłego słownikowe wyrażenia, tym bardziej prawdopodobne jest, że warunkowy „Pielgrzym”, „Dary Natury” czy Vitafood są rejestrowane przez konkurentów już od 10 lat. […]
Teraz wyobraź sobie: aby naruszyć prawa innych osób, nie trzeba używać cudzego znaku dokładnie tak samo.
Wystarczy być po prostu zbyt podobnym – prawnicy to mają zwany „podobieństwo aż do pomieszania”. Z grubsza mówiąc, jeśli kupujący mogą cię zdezorientować, oznacza to naruszenie.
Zgodnie ze standardami naszego prawa Performator, „Performator-46”, „Performator”, „Performat”, a nawet „PerformatorMarketing” to oznaczenia podobne do „Performer”. Ich użycie będzie karane dokładnie tak samo, jak za użycie samego oryginalnego „Performera” – jeśli właściciel znaku towarowego postanowi naciskać na wszystkich innych.
Dlatego czasami, aby znaleźć dźwięczną i jednocześnie nadającą się do rejestracji nazwę, trzeba wymyślić i sprawdź dziesiątki opcji.
Moskwa, 2021. Producent rękawic zarejestrował dla swoich produktów znak towarowy Russian Lions. Jakiś czas później w Internecie pojawił się intruz: całkowicie zewnętrzna firma zaproponowała zakup rękawiczek Russian Lions. Właściciel praw autorskich nie znał tej firmy i nie udzielił jej zgody na używanie swojego znaku.
Aby upewnić się, że firma rzeczywiście sprzedaje podróbki, właściciel praw autorskich poprosił swoich znajomych, aby zadzwonili do działu sprzedaży firmy i uzyskali fakturę za partię rękawiczek. Obawy się potwierdziły: firma zawarła umowę na dostawę 10 000 „rosyjskich lwów” i wystawiła fakturę na 1 440 000 rubli.
Sprawcy nigdy nie otrzymali żadnej zapłaty. Ale właściciel praw autorskich wziął umowę i poszedł do sądu, gdzie zażądał odszkodowania w wysokości dwukrotności ceny podróbki oferowanej do sprzedaży - okazało się, że było to 2 880 000 rubli. Pozwany przed sądem stwierdził, że nie wiedział o znaku towarowym powoda i generalnie wystawienie faktury nie oznacza, że miał taki wolumen towaru – faktura nie została zapłacona, a umowa nie została wykonana.
Sąd uwzględnił powództwo w całości. Do wyliczenia odszkodowania nie jest konieczny bezpośredni zakup towaru, wystarczy potwierdzenie samego faktu wystawienia na sprzedaż – o czym wspominał już Sąd Najwyższy w jednym ze swoich wyjaśnień. A o „nie wiedział”, sąd stwierdził, że pozwany, będąc przedsiębiorcą, musiał wykazać się rozsądnym wykształceniem roztropność, czyli dowiedzieć się, jakie oznaczenia są stosowane do produktu i upewnić się, że nie narusza on cudzych prawa. Odwołanie podtrzymało decyzję, zgodził się również Sąd Własności Intelektualnej.
Wymówka „nie wiedziałem o znaku” nie działa. Sądy argumentują, że rejestry znaków towarowych są otwarte, przedsiębiorca musiał to sprawdzić sprzedaje; a jeśli nie zadał sobie trudu, aby to rozgryźć i naruszył prawa innych ludzi, powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności.
Oprócz wypłaty odszkodowania sprawca będzie zmuszony do usunięcia nazwy z reklamy, ze znaków i z Internetu, będzie musiał
przeprowadzić pełny rebranding.
Rejestracja znaku towarowego praktycznie gwarantuje uprawnionemu, że nie narusza praw innych osób, wykorzystując swoje oznaczenie w działalności gospodarczej.
Odpowiedzialny jest za to Rospatent: zadaniem ekspertów FIPS nie jest dopuszczenie do rejestracji znaku, który jest zbyt podobny do istniejących. W większości przypadków ekspertowi łatwiej jest przesadzić niż nie i udzielić przynajmniej wstępnej odmowy tam, gdzie istnieją powody do wątpliwości.
Dlatego jeśli Rospatent mimo to zarejestrował znak, to wszystko jest w porządku z oznaczeniem i można go używać w biznesie. Wielu rejestruje znaki nie tyle po to, by walczyć z gwałcicielami, ale po prostu po to, żeby się upewnić: pracuj spokojnie, inwestuj w rozwój marka i nie martw się, że jutro pojawi się nagle właściciel praw autorskich.
To prawda, czasem zarejestrowane znaki towarowe unieważnić. W przypadku takich sporów Rospatent ma osobny dział - nazywa się to „Izbą Sporów Patentowych”. Załóżmy, że konkurenci uznają, że rzeczoznawca czegoś nie wziął pod uwagę przy rejestracji znaku – np. nie zauważył bardzo podobnego znaku zarejestrowanego dla towarów jednorodnych. Zainteresowana firma składa w Izbie sprzeciw wobec rejestracji tego znaku, a Izba wyznacza spotkanie. Ponadto procedura jest podobna do sąd: wnioskodawca broni swojego stanowiska, właściciel praw autorskich swojego – dodatkowo mogą też wezwać biegłego, który podjął decyzję. W przypadku potwierdzenia stanowiska zgłaszającego Rospatent może unieważnić rejestrację znaku towarowego. Znak jest anulowany, jakby nigdy nie istniał.
Nie warto szczególnie przejmować się takimi przypadkami: w stosunku do ogólnej liczby rejestracji stanowią one mniej niż procent. Tak, a zarejestrowany znak nadal daje pobłażliwość: firma nie może zostać uznana za naruszającą, jeśli używała swojego znaku w biznesie, który następnie został unieważniony. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli Rospatent zarejestrował znak, możesz spać spokojnie.
Chroń się przed trollami patentowymi
Są firmy, które nie prowadzą żadnej działalności, a jedynie rejestrują wiązkę znaków towarowych, aby wszystkich ciągnąć po sądach i zarabiać na odszkodowaniach. Nazywa się ich „trollami patentowymi”. W Rosji jest kilkunastu takich rzemieślników, którzy posiadają kilka tysięcy znaków towarowych.
Rosyjskie trolle naprawdę dużo pozywają, zbierają odszkodowania i sprzedają znaki towarowe po wygórowanych cenach firmom, które nie zarejestrowały ich oznaczenia na czas. Z trollami można i należy walczyć: znaki towarowe wymyśla się po to, by je wykorzystywać biznes, a nie po to, żeby rejestrować wszystko po kolei, a potem wsadzać szprychy w koła prawdziwych przedsiębiorców.
Jeśli udowodnisz w sądzie, że troll używa znaku niezgodnie z jego przeznaczeniem i nadużywa swoich praw, sąd zamiast tego straszne miliony mogą odzyskać czysto nominalną rekompensatę w wysokości 50-100 tysięcy rubli, a nawet odmówić trollowi pozew sądowy.
Kemerowo, 2019. Właściciel znaku „1000 drobiazgów” pozwał przedsiębiorcę i zażądał odszkodowania w wysokości 600 000 rubli. Pierwsza instancja przychyliła się do roszczenia i odzyskała całą kwotę od sprawcy. Apelacja uchyliła decyzję pierwszego sądu i oddaliła powództwo.
Działania właściciela praw autorskich nazwano nadużyciem prawa: nie używał znaku towarowego w działalności gospodarczej, a zarejestrował go wyłącznie w celu spieniężenia odszkodowania. Sąd Własności Intelektualnej uwzględnił odwołanie.
Czasami w ogóle trolluje znaki towarowe unieważnić. Jeżeli uprawniony nie będzie używał znaku w ciągu trzech lat, każdy zainteresowany może wystąpić do sądu o ustanie ochrony znaku z powodu nieużywania. To prawda, że \u200b\u200btaki proces jest niezależnym procesem. I dobrze, jeśli ma czas, aby zakończyć sprawę przed odzyskaniem odszkodowania.
W każdym razie zderzenie z trollem patentowym wymusi wydanie kilkuset tysięcy rubli na obronę w sądzie lub mniej więcej tyle samo na wykupienie znaku od trolla i unikanie sądów. Na to liczą trolle.
Ale jeśli twoje imię jest bardziej oryginalne niż Rumianek, najprawdopodobniej nie grozi ci spotkanie z trollami. Trolle rejestrują najpopularniejsze nazwy, takie jak „Anyuta”, „Sojusz”, „Chaber” i tak dalej.
Bardziej oryginalne trolle z reguły nie wkraczają: jest zbyt mało firm, które można trollować. Czasami trolle obierają za cel znaki towarowe rozwijających się firm, ale jest to raczej rzadkość. A biorąc pod uwagę praktykę sądową ostatnich lat, trolle coraz mniej się boją.
Zdarza się, że cudze oznaczenie rejestruje nie zawodowy troll patentowy, ale konkurent – czasem może się okazać, że to były partner lub pracownik. Odbywa się to w celu zakłócenia normalnego funkcjonowania firmy lub otrzymania pieniędzy na „odkupienie” oznaczenia.
Moskwa, 2021. Firma zarejestrowała znak towarowy Wally Tolly i przyszła do Wally Tolly Express LLC z ofertą zakupu znaku za 4 000 000 rubli. Na przykład odszkodowanie od ciebie, jeśli w ogóle, zażądamy pięciu, więc weźmy cztery i rozejdźmy się.
Wally Tolly Express nie zapłacił najeźdźcom i zwrócił się do prawników. Po złożeniu wniosku do Izby Sporów Patentowych Rospatent unieważnił rejestrację znaku towarowego, Sąd Własności Intelektualnej praw uznał działania „sprzedawcy” za nieuczciwą konkurencję, a Federalna Służba Antymonopolowa również ukarała grzywną powyżej. W rezultacie firma najeźdźców zbankrutowała, a znak został zarejestrowany na prawdziwego Wally'ego Tolly'ego.
Spór o Wally'ego Tolly'ego zajął nam ponad rok. Po wszystkim historia brzmi heroicznie, przyjemnie się ją opowiada. Ale z biznesowego punktu widzenia byłoby lepiej, gdyby w ogóle do tego nie doszło. I nie każdy może wygrać takie spory.
Chroń swoją domenę przed innymi właścicielami znaków towarowych
Wyobraź sobie sytuację. Jakiś przedsiębiorca otwiera agencję reklamową LLC „Performance-Marketing Trade” i rejestruje domenę w skrócie: performator.ru. A rok później pojawia się nasza zaprzyjaźniona firma, właściciel praw autorskich do znaku „Performator”, domeny o tej samej nazwie. Pozywa właściciela domeny: żąda zrzeczenia się domeny i zapłaty odszkodowania za naruszenie znaku towarowego. Kto ma rację?
Wydawać by się mogło, że decyzja powinna być prosta: jeśli firma zarejestrowała domenę przed pojawieniem się znaku towarowego, to domena zostaje u niej, a jeśli później, to niech domenę odda i zapłaci odszkodowanie. Ale gdyby to było takie proste, sądy zajmujące się znakami towarowymi i domenami nie ciągnęłyby się latami, a prawnicy nie pisaliby o nich rozpraw.
Nie spiesz się, aby oskarżać prawników o szykany i niesprawiedliwość. Właściciele znaków towarowych nie zawsze są tak przebiegłymi lisami igrającymi z prawem, a właściciele domen to biedne sieroty. Często dzieje się to na odwrót: najrozmaitsi mądrzy ludzie rejestrują domeny celowo, aby później móc je odsprzedawać firmom po niebotycznych cenach. A czasem zdarza się też, że losowi udaje się wybrać podobne nazwy i domeny dla zwykłych przedsiębiorców. Ogólnie spójrzmy na sytuację z punktu widzenia prawa i moralność w tych sporach każdy ma swoje.
Znak towarowy jest własnością intelektualną, a domeny tego statusu według prawa NIE.
Domeny to tylko „techniczny sposób adresowania”, jak twierdzi Sąd ds. Własności Intelektualnej. Dlatego sądy w sporach chronią znak towarowy, a nie domenę. Zwykle nie obchodzi ich, ile pieniędzy inwestuje w promocję domeny i ile więcej musi wydać na przeniesienie z jednej domeny do drugiej.
Główne pytania, którymi interesują się sądy w takich sytuacjach, dotyczą tego, czy domena i oznaczenie są do siebie podobne oraz czy właściciel domeny ma w tym jakiś uzasadniony interes. Jeśli znak i domena są podobne, a jednocześnie właściciel domeny konkuruje z właścicielem znaku lub po prostu rejestruje domenę w celu odsprzedaży, najprawdopodobniej domena zostanie podzielona.
Co było tam zarejestrowane wcześniej, czy właściciel domeny wiedział o znaku, czy nie – te szczegóły wpływają tylko na skalę negatywnych konsekwencji dla właściciela domeny. Domeny można w ogóle zabronić używania lub można im zabronić tylko prowadzenia przez nią określonych interesów; odszkodowanie może zostać odzyskane w całości lub w części.
Rozpatrując takie spory, sąd zwraca uwagę na to, która strona znajduje się na spornej domenie i jaki jest w ogóle interes jej właściciela. To zależy od wniosku sądu, czy doszło do naruszenia, czy nie. Jeśli tak, cel rejestracji i korzystania z domeny wpływa na wysokość odszkodowania, jakie otrzyma właściciel praw autorskich.
Z reguły milion lub więcej jest przyznawanych w przypadkach, gdy właściciel domeny sprzedał na swojej stronie internetowej dobra i usług podobnych do tych, dla których znak towarowy został zarejestrowany. Okazuje się, że właściciel domeny był konkurentem właściciela znaku i naruszył jego prawa. Jest to najpoważniejsze naruszenie w takich przypadkach.
Jeśli w domenie znajduje się witryna firmy z innego obszaru lub nawet jakiś osobisty blog, nie ma naruszenia znaku towarowego.
Właściciel domeny sprzedaje ubrania na swojej stronie, a ktoś ma znak firmowy na kawiarni - no to znaczy, że właściciel kawiarni ma pecha, marka odzież przed nim. Nie ma tutaj naruszenia znaku towarowego. […]
Historia z cybersquatterami jest trochę bardziej skomplikowana – kiedy ktoś rejestruje domenę i nic na niej nie umieszcza, tylko siedzi i czeka, aż ta domena zostanie od niego kupiona. Tutaj może się to wydawać dziwne, ale sądy wręcz uznają takie działania za naruszenie prawa do znaku towarowego, mimo że właściciel domeny nie sprzedaje tam towarów i usług, dla których znak jest zarejestrowany. Logika sądów jest taka, że właściciel domeny nie ma prawnie uzasadnionego interesu w korzystaniu z domeny, a jednocześnie uniemożliwia właścicielowi znaku korzystanie z jego praw, co oznacza, że jest sprawcą naruszenia. […]
Czasami rejestrującym udaje się odeprzeć roszczenia właścicieli znaków towarowych, na przykład jeśli okaże się, że znak towarowy został zarejestrowany nielegalnie. Ale aby to udowodnić, właściciel domeny będzie musiał złożyć osobny wniosek do Izby Sporów Patentowych, Federalnej Służby Antymonopolowej lub innego sądu.
Ważny szczegół: wszystkie te spory będą toczyć się równolegle. Oznacza to, że w jednym sądzie właściciel znaku próbuje zakazać używania domeny i wyegzekwować odszkodowanie, aw innym właściciel domeny próbuje udowodnić niezgodność z prawem rejestracji znaku. Sąd nie ma obowiązku wstrzymania sporu na jakiś czas do czasu zakończenia rozpatrywania sprzeciwu. Jeśli właściciel znaku wygra sprawę i będzie dochodzić odszkodowania, a następnie rejestracja jego znaku zostanie uznana za nielegalną, wówczas pierwszy spór będzie musiał zostać rozpatrzony z uwzględnieniem nowych okoliczności. Jest mało prawdopodobne, aby wszystkie te sprawy trwały krócej niż rok.
Ogólnie rzecz biorąc, zwykli przedsiębiorcy mają trzy opcje, aby nie wdawać się w spór o domenę:
- Wybierz domenę, której na pewno nikt nie będzie mógł zarejestrować jako znaku towarowego. Np. oznaczenie towaru w duchu „clothes46.rf” – po prostu rejestrujemy domenę i już, nie potrzebujemy znaku.
- Zarejestruj domenę, która będzie pasować do istniejącego znaku towarowego firmy. Na przykład właściciel znaku „Ecobatonia” rejestruje domenę „ecobatonia.rf” – nie potrzebuje tu kolejnego znaku.
- Zarejestruj nazwę domeny jako znak towarowy. Ta opcja jest odpowiednia, jeśli domena firmy różni się od jej znaków. Na przykład domena „ekobatonia.rf” jest zajęta, a właściciel znaku „Ecobatonia” rejestruje domenę horovod.ru na stronie internetowej swojej firmy. W takim przypadku horovod powinien zostać zarejestrowany jako znak towarowy, jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił. A jeśli tak, wybierz inną domenę.
Blokuj reklamy kontekstowe konkurencji
Prawie wszystkie kursy specjalistów ds kontekstowy reklamy uczą ustawiania reklam „przez konkurentów” w wyszukiwarkach. Bierzesz firmę „Romashka”, wpisujesz w słowa kluczowe nazwę konkurenta „Chaber” - i gotowe: kupujący wpisują w wyszukiwarce „Chaber”, klikają w pierwszy link, a tam jest strona internetowa „Rumianek ". W rezultacie płatność kupującego nie jest wysyłana na konto Chabrowy, ale na konto Rumianek. Może kupujący pomylił strony, może po prostu zdecydował się na zakup z najbliższego linku, wynik jest taki sam - „Vasilyok” nie otrzymał pieniędzy, które mógłby otrzymać, gdyby zawodnik nie ustawił reklamy zgodnie z jego nazwa.
Wcześniej za naruszenie uznawano jedynie stosowanie obcych znaków towarowych w tekstach i tytułach reklamy kontekstowej. Sądy nie zwracały większej uwagi na słowa kluczowe.
Ale potem, w jednym z wyjaśnień, Sąd Najwyższy powiedziałże używanie obcych znaków towarowych jako słów kluczowych również może zostać uznane za nieuczciwą konkurencję. No to się zaczęło.
Moskwa, 2021. Serwis internetowy skonfigurował reklamę kontekstową na podstawie nazwy konkurenta. Nazwa okazała się zarejestrowanym znakiem towarowym.
Właściciel praw autorskich złożył wniosek w Federalnej Służbie Antymonopolowej i pozwał do sądu. FAS uznał naruszenie i nazwał działania sprawcy nieuczciwą konkurencją. Pierwsza instancja zażądała od sprawcy 200 000 rubli, apelacja utrzymała w mocy decyzję.
Sąd Własności Intelektualnej zamknął sprawę kasacją do kontroli przez sąd pierwszej instancji. Zdecydowali, że nadal muszą odzyskać więcej: odszkodowanie zostało zwiększone do 999 052 rubli. Tak, wzrosły. Apelacja podtrzymała decyzję, Sąd Własności Intelektualnej również zgodził się, Sąd Najwyższy nie dopatrzył się naruszeń ze strony sądów i podtrzymał decyzję.
Jak dotąd w takich przypadkach nie wszystko jest jasne. Używanie cudzego znaku jako słowa kluczowego można uznać za dwa naruszenia: nieuczciwą konkurencję i używanie znaku towarowego. Jedna akcja, dwa naruszenia.
Nieuczciwa konkurencja oznacza, że przedsiębiorca naruszył reguły gry na rynku, to znaczy otrzymał jakieś nieuzasadnione korzyści, a kupujący i konkurenci mogą na tym ucierpieć. Tutaj wszystko jest jasne.
Powstaje jednak pytanie, czy takie działania można uznać za naruszenie prawa do znaku towarowego. Są przypadki, w których sądy uznają naruszenie: mówią, że znak jest zarejestrowany, a ty wykorzystałeś go do zwabienia nieznajomych kliencizapłacić odszkodowanie. Ale jest inne stanowisko: mówią, że w takich przypadkach znak towarowy nie służy do indywidualizacji towarów i usług, co oznacza, że nie ma naruszenia, za które należy pobierać odszkodowanie, chociaż jest to niesprawiedliwe konkurs. Sporów jest wiele, decyzje są różne, jak dotąd podejście sądów się nie ustabilizowało. Czekamy na prace dyplomowe na ten temat.
Aby Ci nie przeszkadzać, sugeruję, abyś zatrzymał się na następujących rzeczach: nie możesz używać cudzych znaków w swoich słowach kluczowych. Mogą nie otrzymać za to rekompensaty, ale wyszukiwarka może blokować kampanie, a FAS może ich ukarać.
Skoro mowa o wyszukiwarkach: na wszelki wypadek sprawdź, czy wyszukiwarka automatycznie dodaje nazwy konkurentów do Twoich słów kluczowych, jeśli tak, usuń je.
Jeśli zależy Ci na tym, aby odwiedzający strony konkurencji nadal trafiali na Twoją, to zamiast kampanii w wyszukiwarce uruchom reklamy na banerach, na przykład w sieci reklamowej Yandex. Na razie nikt nie walczy o takie ustawienia, ponieważ z zewnątrz nie da się dokładnie określić, dlaczego dany baner jest pokazywany osobie, jak dokładnie skonfigurowany jest tam warunek wyświetlania.
Usuń przestępców i podróbki z Internetu
Wyobraźmy sobie sytuację: „Performator” rozwija własną markę, reklamuje się w Internecie, a potem konkurent o podobnej nazwie pojawia się w sieciach społecznościowych bez pytania. Jeśli dana firma źle sobie radzi, w Internecie zaczynają pojawiać się złe recenzje, a nieprzygotowany kupujący może uznać, że wszystkie recenzje dotyczą tej samej firmy. Właścicielowi się to nie podoba.
Nie ma potrzeby umawiania się na żadne zakupy próbne: sama oferta towarów w Internecie pod obcym szyldem już jest naruszenie. Wszystkie sieci społecznościowe mają formularze zwrotne dla takich przypadków. Właściciel praw autorskich pisze skarga do pomocy technicznej, a po kilku dniach sieć społecznościowa blokuje sprawcę.
Usuń zniesławiające recenzje firm online
Nawet najlepsza firma na świecie ma złą opinię w internecie. I najprawdopodobniej nie został napisany przez klientów, ale przez konkurencję lub same strony z recenzjami.
Wyłudzacze informacji działają dość bezpretensjonalnie. W Internecie pojawia się wymyślona zła recenzja o firmie, a kiedy dyrektor firmy prosi o usunięcie pomówienie, jest zobowiązany do okazania orzeczenia sądu, kserokopii paszportu, aktu urodzenia, dokumentów NA pies - lub zamiast tego wszystkiego przelać pieniądze właścicielowi strony z opiniami, 10-15 tys.
Oczywiście, jeśli pozwiesz witrynę ransomware, najprawdopodobniej recenzja zostanie zmuszona do usunięcia, ponieważ aby udowodnić prawdziwość informacji musi być jej dystrybutorem, czyli nie powodem, ale samym udzielającym odpowiedzi – a on nie radzić sobie. Kilkakrotnie żądali nawet odszkodowania od serwisów z recenzjami. Ale taka sprawa może zająć rok lub dwa, firma wyda pieniądze na prawników, a recenzje zawisną w Internecie i skomplikują życie firmy.
Przedsiębiorcom jest łatwiej, gdy takie historie rozwiązuje się bez procesu: recenzent otrzymuje roszczenie i po prostu sam usuwa recenzję.
Aby to zrobić, recenzent musi napisać takie twierdzenie, w które nie miałby już ochoty się zagłębiać konflikt. Im więcej odniesień do praw i sądów będzie w roszczeniu i im większa kwota odszkodowania liczy się dla powoda, tym większe prawdopodobieństwo, że wnioskodawca po prostu usunie recenzję i zdecyduje się nie angażować.
Tu wchodzi w grę znak towarowy. W końcu właściciel znaku towarowego nie musi liczyć się ze stratami, wystarczy, że zażąda odszkodowania. A pozew powołujący się na Rejestr Znaków Towarowych Rospatent i żądanie miliona rubli odszkodowania wygląda bardziej imponująco niż zwykłe roszczenie.
Pozbądź się negatywnych emocji w mediach społecznościowych
Ta sama historia dotyczy negatywnych recenzji w sieciach społecznościowych. Jeśli nakręcono zniesławiający film o firmie i opublikowano go w YouTube, możesz poprosić moderatorów o usunięcie tego filmu. To samo dotyczy sieci społecznościowych: jeśli jakieś fałszywe strony piszą paskudne rzeczy o Twojej firmie, możesz skontaktować się z administracją społeczności lub portalem społecznościowym, powołując się na znak towarowy.
W większości przypadków wzmianka o firmie w negatywna informacja zwrotna nie stanowi używania jej znaku towarowego w rozumieniu prawa. Ale nie wszyscy moderatorzy sieci społecznościowych, grup w sieciach społecznościowych i witrynach z recenzjami rozumieją własność intelektualną tak dobrze, jak ty. Moderatorom łatwiej jest uzgodnić z właścicielem praw autorskich i usunąć kontrowersyjne treści.
Jeżeli moderacja nie ustosunkowała się do reklamacji lub ją odrzuciła, złóż ją ponownie. Nowa skarga trafi do innego moderatora, który może podjąć inną decyzję. Ten sam YouTube czasem blokuje filmy dopiero za czwartym czy piątym razem, ale to i tak szybciej niż pójście do sądu.
Bezpiecznie sprzedawaj produkty na platformach handlowych
W czasach przedinternetowych przedsiębiorcy z różnych miast mniej ze sobą konkurowali. Nawet gdyby jeden z nich miał zarejestrowany znak towarowy, a drugi pracował pod podobną nazwą, mogliby pracować całe życie i nigdy się o sobie nie dowiedzieć. A nawet jeśli się dowiedzieli, wielu nie poszło do sądu - po prostu dlatego, że sprawca z innego miasta nie ingerował zbytnio.
Teraz internet i targowiska zjednoczyły wszystkich w jeden rynek: nie ma znaczenia, w jakim mieście jesteś, kiedy masz dostawę na terenie całego kraju. Z tego powodu przedsiębiorcy o takich samych lub zbyt podobnych nazwach znajdują swoje produkty w sąsiednich zakładkach w przeglądarka.
Niektóre targowiska nie przyjmują towarów od dostawcy do sprzedaży, dopóki nie sprawdzą znaków towarowych.
Jeżeli przedsiębiorca dostarcza towary własnej produkcji, przedstawia dowód rejestracyjny. Jeśli odsprzedaje towary innych osób, pokazuje umowy z producentami, z których będzie jasno wynikało, że sprzedaje towary oryginalne, a nie podróbki.
Inne marketplace'y w ogóle niczego nie sprawdzają, po prostu przyjmują towar od dostawcy i wprowadzają go do sprzedaży. Ale w umowie piszą trudną klauzulę: dostawca zapewnia, że jego towary nie naruszają praw innych, ale jeśli okaże się, że łamią, to sprzedawca rekompensuje marketplace wszystkie straty, a czasem płaci grzywnę powyżej. Wielu przedsiębiorców bierze oferta nie patrząc, ale na próżno.
Gdy okaże się, że znak towarowy innej osoby jest nielegalnie używany na produkcie dostawcy, w pierwszej kolejności zostaną zgłoszone roszczenia na rynku. Szybko zablokuje towar, a nawet cały sklep i zażąda dokumentów od dostawcy. Jeśli naruszenie zostanie potwierdzone, blokada nie zostanie usunięta, a właściciel praw autorskich wystąpi do sądu.
W takiej sytuacji zagraniczny znak towarowy jest używany zarówno przez dostawcę, jak i rynek. Właściciel praw autorskich może pozwać któregokolwiek z nich, a może oba jednocześnie. Giełda nigdzie nie zniknie i na pewno się opłaci, więc najpierw ją pozwą. Ale po tym, jak rynek poniesie straty, pójdzie zażądać tych pieniędzy od dostawcy.
Kemerowo, 2019. Na stronie „Wildberry” sprzedawano drewnianezagadki. Okazało się, że była to podróbka: dostawca wykorzystał cudzy znak towarowy, a nawet skopiował puzzle od powoda. W rezultacie właściciel praw autorskich zażądał odszkodowania w wysokości 1 780 000 rubli Z rynku odzyskano 480 000 rubli.
Giełdy robią, co mogą, by uniknąć odpowiedzialności: co miesiąc zmieniają umowy, aw sądach nazywają się pośrednikami informacyjnymi: mówią, że wypadliśmy z interesu, wszystkie pytania są do dostawców. Pozycja marketplace’ów jest następująca: „Sprzedawcą jest IP Ivanov, a my właśnie publikujemy jego ofertę”.
Właściciele praw autorskich nie są zgodni: marketplace nie tylko publikuje ofertę, ale moderuje karty, reklamuje towarów, przyznaje rabaty, doradza kupującym, przyjmuje płatności, dostarcza towary, a następnie również prowadzi zwroty. I na tym wszystkim rynek zarabia, więc niech odpowiada za naruszenia.
Praktyka sądowa na targowiskach wciąż się kształtuje.
Niektóre sądy pobierają odszkodowania od marketplace'ów, inne (najczęściej) wysyłają je do pozwania dostawcy. Istnieją rozwiązania, w których odszkodowanie jest pobierane solidarnie zarówno od dostawcy, jak i rynku. Ale pytanie nie brzmi, czy doszło do naruszenia, czy nie, ale od kogo odebrać odszkodowanie.
W każdym razie dostawca poniesie konsekwencje finansowe za naruszenie, więc wejście na rynek bez zrozumienia znaków towarowych jest niebezpieczne.
Zacznij sprzedawać franczyzy
istota franczyzy polega na tym, że jeden przedsiębiorca sprzedaje drugiemu prawo do pracy pod własną marką. Ale kiedy sam „sprzedawca” nie ma prawa do znaku towarowego, to zgodnie z prawem nie ma marki – więc nie ma co sprzedawać.
Normalna franczyzowa wygląda to tak: jest silna marka, jest zarejestrowana w Rospatent, franczyzodawca daje prawo do pracy pod nią i kontroluje jakość pracy franczyzobiorcy. Umowa między partnerami jest zarejestrowana w Rospatent. Jeśli franczyzobiorca narusza standardy jakości i szkodzi wizerunkowi marki, franczyzodawca rozwiązuje umowę i cofa licencję za pośrednictwem Rospatent.
Sprzedając franczyzę bez rejestracji znaku towarowego, sprzedawca przynajmniej zastępuje swoich franczyzobiorców: kiedy okazuje się, że ten znak towarowy jest już faktycznie zajmuje ktoś inny, pozwanym w przypadku naruszenia znaku towarowego będzie nie tylko franczyzodawca, ale także każdy indywidualny nabywca jego tzw. franczyzy. […]
Wykorzystaj rejestrację znaku towarowego w reklamie
Tylko właściciele znaków towarowych mają prawo używać znaku ochrony prawnej ®. To oznaczenie wskazuje, że znak towarowy jest zarejestrowany, a jego właściciel jest gotowy do ścigania sprawców naruszenia zgodnie z prawem.
Używaj symbolu ® bez rejestracji znaku towarowego to jest zabronione: odpowiedzialność aż do karnego.
Jak dotąd nikt nie został skazany na karę z tego artykułu, ale ona istnieje.
Ale znak TM (znak towarowy) w Rosji nie jest w żaden sposób regulowany, więc każdy może go używać w dowolny sposób. W innych krajach symbol ten oznacza oznaczenia, które zostały już zgłoszone do rejestracji, ale jeszcze nie zostały zarejestrowane.
Zakazać importu podrobionych produktów przez granicę
Znak towarowy można wpisać do Rejestru Celnego Obiektów Własności Intelektualnej (TROIS). Następnie celnicy zatrzyma towarów na granicy, jeśli przewoźnik nie posiada dokumentów od właściciela praw autorskich.
Mówi się, że istnieje taki mit: „co to są twoje znaki towarowe? poza Chińczykami kuźnia wszystko i nic." Cóż, tak, rosyjskie znaki są ważne w Rosji, chińskie - w Chinach. Chińczycy mogą wyprodukować wszystko w domu, nasze szyldy tam nie działają. Ale kiedy próbują importować produkty pod fałszywą nazwą do Rosji, nasi celnicy spotykają ich tutaj.
Być może pamiętasz szum wokół Xiaomi w 2017 roku, kiedy celnicy przestali wpuszczać swój sprzęt do Rosji. Stało się to właśnie wtedy, gdy Xiaomi postanowiło usprawnić sprzedaż swojego sprzętu w Federacji Rosyjskiej i zadomowiło się w TROIS. Uprawnienia otrzymali tylko ci, którzy zgodzili się na warunki oficjalnego dealera. Teraz w całym kraju są te same piękne sklepy Xiaomi, a marka jest silna. Pod wieloma względami - dzięki znakowi towarowemu.
Zwiększ wartość firmy i płać mniej podatków
Znak towarowy jest wartością niematerialną przedsiębiorstwa. Można to ocenić i umieścić w bilansie, wtedy cena firmy wzrośnie. Może to być przydatne do przyciągania partnerów i inwestorzy lub uzyskać licencje rządowe, które wymagają dużego kapitału zakładowego.
Osobną radością jest to, że taki wzrost kapitalizacji nie wpływa na podstawę opodatkowania: wartość majątku firmy rośnie, a podatki trzeba za to płacić Nie ma potrzeby. Ponadto znak towarowy podlega amortyzacji - z roku na rok coraz taniej. Okazuje się, że co roku księgowa ustala w raportach „tanie” znaku towarowego. Z dokumentów wynika, że zysk firmy jest mniejszy, co oznacza, że zmniejsza się również podatek dochodowy.
Książka „Ukraść? Karać!" nauczyć się bronić swoich praw intelektualnych. Dowiecie się z niego po co naprawdę potrzebne są patenty i znaki towarowe, jak sobie z nimi radzić piraci i plagiatorów, ile można stracić na mandatach i innych ważnych rzeczach.
Kupić książkęPrzeczytaj także📌
- Czym jest własność intelektualna i jak ją chronić
- Po co rejestrować znak towarowy i jak to zrobić bez zbędnych problemów
- Jak zaoszczędzić pieniądze przy rejestracji znaku towarowego