Komu spodoba się „We're All Dead” – niesamowicie długi koreański serial o dzieciach w wieku szkolnym i zombie
Miscellanea / / February 03, 2022
Pierwsze trzy odcinki są bardzo trudne do podziwiania. Ale potem sprawy stają się znacznie lepsze.
W 2021 roku „koreańska fala” przetoczyła się przez Netflix. Najpierw The Squid Game podniósł notowania, potem Sea of Tranquility i Call of Hell równie szybko wystartowały. A teraz inny program z Korei Południowej „Wszyscy nie żyjemy” stał się liderem poglądów i już dzień po premierze. Jak dotąd serial ma dobrą ocenę na Rotten Tomatoes: 79% pozytywnych recenzji od krytyków i 82% od widzów.
"Wszyscy jesteśmy martwi" jak "zew piekła”, opiera się na komiksie cyfrowym stworzonym specjalnie do czytania na smartfonie. W Korei takie powieści graficzne nazywają się webtoons i od dłuższego czasu są przekształcane w dramaty, seriale animowane i filmy.
Zgodnie z fabułą, szkolny nauczyciel biologii postanawia wstrzyknąć synowi serum, aby mógł odeprzeć chuliganów, którzy nieustannie go zastraszają. Narkotyk ma wzmocnić faceta, ale zamiast tego zmienia go w agresywnego kanibala. Tymczasem jeden z chomików laboratoryjnych, zarażony wirusem, gryzie uczennicę, a w placówce edukacyjnej rozpoczyna się apokalipsa zombie.
Infekcja szybko się rozprzestrzenia, a żywe trupy wkrótce wypełniają całe miasto. Dwie grupy nastolatków, wykazujących się niesamowitą zręcznością i pomysłowością, ukrywają się w szkole. Ale nikt nie chce ich ratować. Zamiast wyprowadzać obywateli ze strefy zagrożenia, rząd zamyka granice miasta, odcina komunikację telefoniczną i internetową.
Cała nadzieja dla ojca jednego z uczniów – doświadczonego strażaka, który umiejętności przetrwania wykorzystuje do dotrzeć do jego córki, a także do młodego i odważnego policjanta, który wie, jak się zatrzymać epidemia.
Jest mało prawdopodobne, że „Wszyscy nie żyjemy” zbliży się do sukcesu”gry w kalmary”, który pobił wszelkie rekordy nie tylko w widokach, ale także w memach. Z pewnością rozwścieczy również tych, którzy mają dość niekończących się rozgrywek i nieodpowiednich komiksowych wstawek. Ale niektórzy widzowie nadal polubią serial. A kto zdecydowanie powinien to obejrzeć?
Dla tych, którzy kochają groteskowe opowieści grozy
Wygląda na to, że We're All Dead został celowo nakręcony jako film klasy B (w tym przypadku serial telewizyjny). Kiedyś za takie uważano wszystkie niskobudżetowe produkcje komercyjne, które wykorzystują zainteresowanie widzów efektami specjalnymi, walkami lub przerażającymi potworami. Ale z biegiem czasu filmy klasy B stały się tak popularne, że zakochali się w nich nawet intelektualiści. A kultowi reżyserzy lubią Quentin Tarantino dorastali na tego rodzaju obrazach i inspirowali się nimi do własnej pracy.
W przypadku „Wszyscy nie żyjemy” na ekranie jest tyle groteski, że akcja bardzo szybko zamienia się w kicz i po prostu przestaje się szukać logiki w tym, co się dzieje. Na przykład podczas apokalipsy zombie możemy zobaczyć rzemieślniczy poród w toalecie. Jednocześnie rodząca – przestraszona uczennica liceum – nie ma nawet widocznego brzucha. A ledwie urodziwszy, jest już gotowa szybko uciec przed potworami.
Dla tych, którzy kochają dramaty i charakterystyczny koreański melodramat
Stali widzowie dramat pewnie pamiętacie, jak emocjonalne są zazwyczaj postacie w koreańskich dramatach. Bohaterowie „We're All Dead” są właśnie tacy – reagują na wszystko bardzo żywiołowo i głośno wypowiadają oczywiste rzeczy. Nawet w warunkach dokuczliwego głodu, pragnienia i braku snu, miłosny czworokąt, w którym znajdują się chłopaki, zajmuje ich nie mniej niż możliwość śmierci w każdej chwili. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli szczerze naćpasz się od porządkowania spraw do delikatnej, uspokajającej muzyki i jesteś gotowy pogodzić się z faktem, że te chwile zajmują ogromną część czasu – „Wszyscy nie żyjemy” jest po prostu stworzone ty.
Dla tych, którzy czekali na mieszankę „Elite” i „Sex Education” z „Euforia” i zombie, lepiej nawet nie włączać serialu. Chociaż poruszane są tutaj również tematy zastraszania w szkole i nierówności społecznej. Ale autorów koreańskiego hitu znacznie bardziej interesuje to, czy Soo Hyuk odwzajemni współczucie Ong Jo, czy też woli inną dziewczynę.
Dla tych, którzy są gotowi zaakceptować nieodpowiedni humor
Po raz kolejny miłośnicy dramatu nie powinni być zbyt zaskoczeni. Koreańczycy z łatwością mieszają ze sobą gatunki i spokojnie rozcieńczają horrory zabawnymi pościgami w stylu Benny Hill Show. Można również dodać efekt przyspieszonego strzelania, aby było śmieszniej. Kiedy ugryziona bohaterka zyskuje supermoce, w tym niesamowicie wyostrzony słuch, słyszy, jak jej koledzy z klasy emitują gazy (tu podobno też ma chichotać).
Jeśli dużo oglądałeś Kino koreańskie i są przyzwyczajeni do połączenia humoru i przemocy, serial wyda wam się interesujący właśnie ze względu na tak jasny kontrast. Ale inne próby autorów, by rozładować atmosferę, z większym prawdopodobieństwem wpadną w osłupienie.
Dla tych, którzy kochają pięknie ułożone choreografie walki
Ale w przypadku energetycznych odcinków walk, „Wszyscy nie żyjemy” można polecić absolutnie każdemu. Uciekając przed zwinnymi i szybkimi wrogami, bohaterowie przeskakują po biurkach, pokonują rozmaite przeszkody, wspinają się po wężu strażackim z piętra na piętro. Trzeba na to patrzeć z zapartym tchem, zwłaszcza że bohaterowie często znajdują się na skraju śmierci.
Ale jest tu też wiele dziwactw. Tak więc w koreańskim horrorze zombie ”Pociąg do Pusan”, który jest często porównywany do „Wszyscy nie żyjemy”, bohaterowie musieli też walczyć z hordami potworów. Mimo to możliwości bohaterów nie wykraczały poza człowieka: męczyły się, nie umiały biegać wystarczająco szybko i nie rozpraszały zombie jak kręgle.
Tutaj autorzy czasem flirtują z „Domem latających sztyletów”. Stąd biorą się zabawne momenty akcji, w których prosty uczeń lub zwykły strażak w średnim wieku nagle demonstruje godne pozazdroszczenia umiejętności parkour i prawie lata.
Dla tych, którzy są wystarczająco zmotywowani i cierpliwi
Teraz porozmawiamy o największej wadzie serii, która raczej nie pozwoli jej stać się prawdziwym hitem. To niesamowicie długa trasa. A czasem wydaje się, że sceny są po prostu nierozsądnie długie.
Dotyczy to zwłaszcza pierwszych trzech odcinków. To tam są odcinki, w których postacie umierają tak długo, że mimowolnie zastanawiasz się, dlaczego postacie po prostu nie wykończą ich krzesłem. Z tych serii możesz łatwo wyrzucić połowę wydarzeń, a nawet więcej. Fabuła w ogóle nie cierpi.
To prawda, że po czwartym odcinku serial ożywa, jest w nim więcej akcji, a fabuła w końcu układa się w coś zrozumiałego. Jednak oglądanie wszystkich 12 odcinków, z których każdy trwa dłużej niż godzinę, to prawdziwy test. Dodatkowo zwroty akcji w pierwszej połowie serii są strasznie oklepane i można z góry przewidzieć, które postacie umrą (a nawet zgadnąć, w jakiej kolejności).
Jeśli szczerze uwielbiasz koreański melodramat, urocze powtórki, dialogi w duchu Tommy Wiseau a dodatkowo jesteśmy pewni, że zombie robią wszystko lepiej - "Wszyscy nie żyjemy" raczej ci się spodoba. Ale nawet jeśli jesteś gotowy na 12-godzinny maraton, bądź cierpliwy, ponieważ przez pierwsze trzy odcinki będziesz musiał przedzierać się jak horda zombie.
Przeczytaj także💀💀💀
- Zombie Elvis i Zombie Tiger: „Army of the Dead” Zacka Snydera zachwyca różnorodnością potworów. I nie tylko to
- 25 filmów o zombie, których nie możesz odłożyć
- 13 najlepszych programów telewizyjnych o zombie
- Śmieszne zombie, duchy chuliganów i niezdarni maniacy: 22 wspaniałe horrory komediowe
- 7 zasad przetrwania apokalipsy zombie, których nauczyliśmy się z gier