Dlaczego każdy z nas musi regularnie organizować „Dni Nienawiści”
Miscellanea / / December 20, 2021
Michael Thompson
Konsultant ds. rozwoju kariery, pisze dla Business Insider i Fast Company.
Jestem wielkim fanem metody produktywności Focus, Buffer i Free Days. Popularność zyskał dzięki trenerowi biznesu Danowi Sullivanowi. W dni wolne nie musisz nic robić. Bufory są zarezerwowane na różne rzeczy, z wyjątkiem wszystkiego, co dotyczy klientów i spotkań. Cóż, w centrum uwagi należy jak najwięcej wykorzystywać swoje talenty – zabierać się do pracy, poznawać odpowiednich ludzi i poświęcać czas klientom.
Kiedy aktywnie pracowałem jako konsultant, taki harmonogram mnie uratował. Zacząłem tydzień od dnia buforowego, aby dobrze się przygotować i zająć się podstawowymi zadaniami marketingowymi, administracyjnymi i networkingowymi. Wtorki i środy były zarezerwowane na dni skupienia – poświęciłem je klientom i szybko rozwijającym się projektom. Czwartki i piątki stały się albo dniami buforowymi, albo dniami wolnymi, w zależności od tego, ile pracy zostało przed weekendem. I ta technika działała jak zegar, dopóki życie nie zainterweniowało.
Najpierw były dzieci. Wtedy miałem nieodparte pragnienie bycia kreatywnym. A potem koronawirus uderzył w świat. Dzisiaj, jako pisarz i konsultant, który pracuje przez większość czasu, podczas gdy dwoje małych dzieci pełza mi pod nogami, nie mogę być kreatywny w harmonogramie. I szczerze mówiąc, cieszę się z tego, bo miniony rok był trudny i bez ciągłych wyjaśnień „Dzieci, tata ma dziś dzień ogniskowy”.
Gdybyś obserwował mnie choćby przez tydzień, pomyślałbyś, że moje życie to prawdziwy chaos. Czasem rano piszę, a czasem opieką dziecko z gorączką a nawet dwoje dzieci z gorączką. W porze lunchu rozmawiam z klientami. Albo ściśle współpracuję z partnerami przy wspólnych projektach. Albo śpię. Wieczorami gram w Uno. Albo leżąc na kanapie. Lub napisz ponownie.
Brzmi jak kompletny bałagan i często tak jest. Ale szybko zdałem sobie sprawę, że taki luźny harmonogram bardziej mi odpowiadał niż ten ścisły, którego przestrzegałem wcześniej. Ponadto jedno nietypowe i bardzo ciekawe podejście pomogło mi zachować produktywność nawet przy tak wątpliwym harmonogramie.
Czym są „dni nienawiści”
Kiedyś w Monachium opowiadałem przyjacielowi o moim kolejnym „dniu nienawiści”. To nie są dziwne wakacje, kiedy wszystko nienawidzę, ale tylko jeden dzień w tygodniu, kiedy przełykam wszystkie zadania, które wysysają ze mnie energię. Mój przyjaciel odpowiedział: „Mamy na to specjalne określenie w Niemczech – Kleinscheiss Tag. To znaczy „cholerny mały dzień”.
Opłacanie rachunków, parsowanie e-maila a inne drobne zadania są idealne na dzień nienawiści. To samo dotyczy na przykład listów biznesowych i telefonów, które ciągle odkładasz na później lub rozwijanie umiejętności osobistych, które nie są zbyt przyjemne, ale są bardzo potrzebne, np. wystąpienia publiczne umiejętność.
Dlaczego dni nienawiści działają
Oprócz tego, że Kleinscheiss Tag brzmi bardzo fajnie, podoba mi się to podejście, ponieważ pozwala filtrować denerwujące zadania na osobną listę przez cały tydzień. Pomaga to właściwie skoncentrować się na naprawdę ważnych kwestiach.
Oczywiście nie oznacza to, że w ciągu jednego dnia uda się załatwić absolutnie wszystkie drobne sprawy. Czasami pojawiają się znikąd, więc musisz sobie z nimi poradzić tu i teraz. Jednak „dni nienawiści” są jak odkładanie poważnych zmartwień na później, więc zmniejszyć poziom stresu. Świadomość, że poświęciłeś czas na wykonanie irytujących małych zadań, których tak naprawdę nie chcesz wykonywać, daje poczucie wolności.
Nie musisz się też martwić o efektywną interakcję z kolegami i partnerami. Najczęściej w tym przypadku działa proste przypomnienie lub odpowiedź: „Mam wszystko zaplanowane na środę”. Pomaga to w utrzymaniu zadań związanych z dniem nienawiści, a jednocześnie zapewnia aktualność tych, którzy tego potrzebują.
Wreszcie, gdy kończę ostatnie zadanie w Dzień Nienawiści, odczuwam szczególną satysfakcję, która działa na mnie leczniczo i uspokajająco.
Jak włączyć dni nienawiści do swojego życia?
Jeśli podoba Ci się pomysł tagu Kleinscheiss i Twój harmonogram pozwala na tę metodę, spróbuj. Możesz zacząć od Kleinscheiss Stunde - "małej krwawej godziny", kiedy wszystkie żmudne sprawy załatwisz w ciągu 60 minut.
Dla wielu z nas jakość naszej pracy jest bezpośrednio związana z tym, jak dobrze wykonujemy zadania, które nas nie inspirują. Nie wiem jak wy, ale wolałbym wytrzymać jeden deszczowy dzień w środku jasnego tygodnia niż codziennie sięgać po parasol.
Przeczytaj także🧐
- Jak robić to, czego nie chcesz i nie cierpieć
- Jak wynagrodzić się za sukces, abyś chciał osiągnąć jeszcze więcej
- 4 sposoby na zabranie się do pracy, gdy nie masz na to ochoty
5 powodów, aby umieścić poduszkę beyosa enjoy hug na liście prezentów dla siebie i swoich bliskich