Dlaczego warto obejrzeć Farsi Lessons on the Holocaust
Miscellanea / / April 04, 2021
Wzruszający obraz niezwykle odsłania postacie bohaterów i skłania do myślenia o samej naturze zła.
8 kwietnia na rosyjskich ekranach pojawi się nowy obraz Vadima Perelmana („Dom z piasku i mgły”). Film Farsi Lessons, nakręcony na Białorusi, był pokazywany już w 2020 roku w pozakonkursowym programie Festiwalu Filmowego w Berlinie, gdzie został bardzo ciepło przyjęty. Potem chcieli nawet wysłać zdjęcie do Oscara. Niestety, nie spełniała wymagań: znaczna część obsady okazała się pochodzić z innych krajów.
Wydawać by się mogło, że film Perelmana porusza znany od dawna temat: jest to historia ocalenia Żyda w obozie koncentracyjnym w czasie Holokaustu. Niemniej „Lessons of Farsi” pomaga spojrzeć nieco inaczej na tradycyjną fabułę. Mimo całego mroku obraz ten potwierdza życie, ale skłania do zastanowienia się, dlaczego ktoś usprawiedliwia przemoc.
Historia banalności zła
Belgijski Żyd Gilles (Nahuel Perez Biscayart), wraz z innymi aresztowanymi osobami, trzęsie się w ciasnej ciężarówce. Po drodze głodujący sąsiad żebrze o pół bochenka. W zamian bohater otrzymuje bardzo drogą książkę, na pierwszej stronie której znajduje się napis w języku perskim (perskim). Ten prezent rzeczywiście okaże się cenny, a nawet zbawienny dla Gillesa. Ciężarówka dojeżdża na polanę w lesie, gdzie nazistowscy żołnierze rutynowo wyprowadzają aresztowanych grupami i natychmiast do nich strzelają.
Gilles zawczasu upada na ziemię, a kiedy chcą go dobić, zaczyna krzyczeć, że nie jest Żydem, ale Persem. Jako dowód przedstawia książkę. Ponieważ żołnierze nie mieli rozkazu strzelać do Persów, mężczyzna zostaje wysłany do Buchenwaldu. A potem zaczyna się coś niesamowitego. Okazuje się, że oficer Koch (Lars Eidinger), były szef kuchni, po wojnie zdecydował się przenieść do Teheranu. Bierze Gillesa pod swoje skrzydła, za co musi nauczyć go języka perskiego. Ale więzień musi na bieżąco wymyślać słowa w nieznanym języku, a nawet sam zapamiętać te bzdury.
Sama podstawa fabuły „Farsi Lessons” wydaje się być baśnią (a raczej przypowieścią). Na początku trudno uwierzyć, że żołnierze niemieccy nagle posłuchali jednego z tych, których chcieli rozstrzelać. Można wątpić zarówno w plany Kocha, jak i jego nieoczekiwane uczucie do Zhila. To wszystko oczywiście założenia artystyczne niezbędne do fabuły, a nie próba oddania rzeczywistości.
Ale już wkrótce okaże się, że takie posunięcia są potrzebne nie tylko dla fabuły. Odzwierciedlają główną ideę, którą Perelman chciał pokazać w swoim filmie. W przeciwieństwie do wielu obrazów, na których niemieccy żołnierze są przedstawiani jako okrutni i niemal fanatyczni, tutaj wielu z nich wygląda jak zwykli ludzie. Strażnicy i pracownicy obozów w Lessons of Farsi są bardziej jak pracownicy biurowi: nie bez powodu autorzy rozpoczynają kilka drugorzędnych wątków.
Funkcjonariusze flirtują z dziewczynami i rozpowszechniają o sobie plotki. Koch jest bardziej jak tyranski szef, który doprowadza sekretarza do łez z powodu kiepskiego pisma i często myśli o tym, co zrobi później wojny. Tylko jeden najbardziej groteskowy złoczyńca uważa, że jego obowiązkiem jest zdemaskowanie Gillesa. Reszta tej historii wcale nie jest interesująca.
Jednak nie jest to postrzegane jako wymówka dla ich zbrodni. Wręcz przeciwnie, fabuła przywodzi na myśl słynną książkę Hannah Arendt „Banalność zła”. Mówi się, że wielu nazistów było obojętnych na pomysły przywódców i wierzyło, że wykonują niezbędną pracę.
Ci ludzie rutynowo torturują i odbierają życie innym, a każdy nie bierze za nic odpowiedzialności. Żołnierze wykonują rozkazy, ale oficerowie nie strzelają własnymi rękami. Koch pewnego dnia powie bez ogródek, że to nie on zabija więźniów. Jak zawsze, winny jest tylko system.
We współczesnym świecie taka fabuła jest nie mniej ważna niż tradycyjne opowieści o okropnościach obozów. Film pokazuje nie tylko groteskowych, ale i odległych złoczyńców, ale sprawia, że zastanawiasz się, jak zwykły człowiek może przyzwyczaić się do przemocy i starać się jej nie zauważać.
Niejednoznaczni bohaterowie
Kolejną mądrą sztuczką w „Lessons of Farsi” są wizerunki głównych bohaterów. Wydaje się, że Perelman znosi podział na postać typowo pozytywną i antagonistę. Od samego początku Gilles wydaje się przebiegły i nieśmiały. Perez Biscayart doskonale gra każdą scenę: jego zagubione spojrzenie, obojętność na los innych więźniów podkreśla cechy postaci.
Gilles nie odwołuje się do wzorca moralności: narzeka na sąsiadów w barakach, którzy przeszkadzają w zasypianiu, wiedząc, że rano zostaną rozstrzelani. To trochę przypomina głównego bohatera komiksu "MyszArt Spiegelman. Tam typowy Żyd tak samo na wszystkie możliwe sposoby walczył o przetrwanie, często wystawiając się na zupełnego egoistę.
Koch wydaje się mu przeciwdziałać. Na początku wydaje się być prawdziwym złoczyńcą: agresywny, nikogo nie słucha, jest przyzwyczajony tylko do dowodzenia. Lars Eidinger najwyraźniej gra jedną ze swoich najlepszych ról: dosłownie miażdży wszystkich innych w kadrze. Ale im bardziej ten bohater się ujawnia, tym bardziej wydaje się niejednoznaczny. Koch nawet dołączył do partii nazistowskiej w firmie. Szczerze żałuje, że nie poszedł za swoim zbiegłym bratem i rozsądnie zdaje sobie sprawę, że Niemcy przegrają wojnę.
A gdy tylko Gilles zamienia się z służalczego pomocnika w niezależną osobę, cała udawana ostrość Kocha się załamuje. Sam idzie za przykładem więźnia i zaczyna pomagać innym. Oczywiście oficer nie dojdzie nawet do najmniejszego pozoru Oskar Schindlerratując tylko jednego przyjaciela. Mimo to postać przerośnie swój pierwotny wizerunek. To oczywiście nie usprawiedliwi go, ale pomoże widzowi dostrzec kilka znanych cech złoczyńcy. I być może bój się takiego realizmu.
Jeśli chodzi o Gillesa, czekają na niego zmiany. Wydaje się nawet, że stał się prawdziwym bohaterem. Ale w tym momencie inni więźniowie umrą z powodu Gillesa.
Znaczenie pamięci i dowcipu
Po opisie może się wydawać dziwne, że nazwaliśmy ten film afirmacją życia. Już od pierwszych scen blada paleta kolorów pogrąża się w mrocznej atmosferze. A wspaniale zbudowane otoczenie Buchenwaldu ze słynnym, ale nie mniej przerażającym napisem Jedem das Seine sprawia, że czujesz całkowitą zgubę.
Subtelność polega na tym, że główna fabuła wydaje się zapożyczona z komedii. Nie, „Farsi Lessons” nie jest próbą powtórzenia legendarnego filmu ”Życie jest piękne»Roberto Benigni, gdzie wszystko zostało zbudowane na kontraście tego, co zabawne i przerażające. Ale Gilles wyraźnie zawdzięcza swój spryt i pomysłowość bohaterom takim jak Tramp Charlie Chaplin, którzy zawsze znajdują wyjście z najtrudniejszych sytuacji.
Ale na tym obrazie pomysł komediowy jest osadzony w dramatycznym otoczeniu. Dla Gillesa potrzeba wymyślenia fałszywego języka staje się sprawą życia i śmierci, więc szczerze chcę się o niego martwić. I na pewno wielu widzów w chwili, gdy zapomni o kolejnym słowie, zacznie go głośno podpowiadać.
Na początku metoda Gillesa też wyda się zabawna, nawet jeśli pokażesz ją trenerom: wykorzystaj wszystkie dostępne środki, skonstruuj, rozwijaj. Bohater nie tylko uczy Kocha nowych słów, ale także wymyśla je, pamięta i pewnego dnia nawet zaczyna myśleć w fikcyjnym języku. I mogłoby być zabawnie nawet w scenerii mrocznego filmu - gdyby nie kompletnie rozbrajające zakończenie.
Ponownie powraca do idei, że film jest zbudowany jak przypowieść: morał jest prosty, a nawet przemyślany. Ale zbawienie bohatera zostało pokazane już na pierwszych ujęciach, co oznacza, że nie chodzi o jego przetrwanie: główną rolę odgrywa wiedza Gillesa. To, co przez cały czas wydawało się być tylko sposobem na przetrwanie, zamienia się w prawdziwy pomnik.
A sam film, podobnie jak główny bohater, jest ważny nie tylko dla opowieści o jednej nie najatrakcyjniejszej osobie. To hołd dla pamięci tysięcy ludzi, którym nie udało się przeżyć. Niech każdy z nich pojawi się na zdjęciu tylko przez kilka sekund.
Farsi Lessons to doskonały przykład żywego i emocjonalnego kina, które nie podąża za stereotypem gatunku. Postacie z tej historii wydają się bardzo znajome i sprawiają, że myślisz o podobnych sytuacjach w czasie pokoju. Jednocześnie obraz przypomina okropności wojny i obozów. Bez zbędnego płaczu, ale z bardzo ważnym przesłaniem humanistycznym.
Przeczytaj także🧐
- 20 filmów biograficznych, które przechwytują równie fikcyjne historie
- Dlaczego milczeć oznacza stać się wspólnikiem w zbrodni: dlaczego kompromis jest niebezpieczny?
- 12 filmów historycznych uderzających autentycznością