Osobiste doświadczenie: mam koronawirusa
Zdrowie / / December 28, 2020
Liczba przypadków koronawirusa w Rosji przekroczyła 1000, a większość z nich znajduje się w Moskwie. Wiele zarażonych ze stolicy trafia do ośrodka medycznego znajdującego się we wsi Kommunarka. Skontaktowaliśmy się z pacjentką Marią Mukhiną, która obecnie jest tam leczona z powodu koronawirusa. Opowiedziała Lifehacker, jak i kiedy dowiedziała się, że zaraziła się rewelacyjnym wirusem, jak została potraktowana i jak się poczuła oraz w jakich warunkach pacjenci dotknęła pandemia.
Maria Mukhina
Jest leczony z powodu COVID-19.
„Zdałem sobie sprawę, że każdy może się zarazić”
W październiku 2019 roku rozpocząłem studia w Europie na programie kształcenia ustawicznego dla młodych europejskich producentów. Kurs ma na celu zapewnienie wymiany doświadczeń specjalistów z różnych krajów - Francji, Niemiec, Anglii.
Wakacje sylwestrowe spędziłem w Moskwie z rodziną, a potem ponownie aktywnie przeprowadziłem się po Europie. W styczniu, kiedy byłem we Francji, odebrałem telefon od zaniepokojonego krewni z Rosji. W Chinach był to już wtedy kompletny koszmar, więc martwili się, czy nic mi nie jest. Obiecałem nie chodzić w zatłoczone turystyczne miejsca, żeby były spokojniejsze.
Nie mogę powiedzieć, że mam tytanowe zdrowie, ale prowadzę zdrowy tryb życia: uprawiam jogę, biegam i przestrzegam diety wegańskiej. Mimo to byłam świadoma zagrożeń i zrozumiałam, że wiek i codzienne nawyki raczej nie uchronią mnie przed wirusem. Niektórzy myślą, że młodzi ludzie nie chorują, ale zdałem sobie sprawę, że każdy może się zarazić. Kiedy sytuacja w Europie zaczęła się pogarszać, trochę się zmartwiłem.
Byłem w Londynie, kiedy miał się odbyć nasz program rozprzestrzenianie się wirusa zawieszony. Musiałem wrócić do Niemiec, żeby odebrać swoje rzeczy i opuścić pokój, który wynajmowałem. Większość studentów to Europejczycy, więc wrócili do domów w najbliższych miastach, a ja miałem długą drogę do Moskwy. Okazało się, że nie jest łatwo odlecieć: loty do Niemiec iw przeciwnym kierunku zostały bezlitośnie ograniczone, a Stuttgard pozostał bez bezpośredniej komunikacji z Moskwą i wieloma europejskimi miastami.
Czytam teraz😷
- 10 nawyków, które narażają Cię na zarażenie koronawirusem i zarażenie innych
Wzrosła nerwowość i postanowiłem najpierw dostać się do Helsinek. To była jedna z nielicznych opcji, która zbliżyła mnie do granicy z Rosją: z Finlandii do Petersburga można dostać się pociągiem lub samochodem. W rezultacie spędziłem noc w Helsinkach, a następnie poleciałem do Moskwy na Aerofłocie.
„Objawy są bardzo podobne do przeziębienia”.
Po wylądowaniu pasażerowie zostali poproszeni o pozostanie w samolocie w celu zmierzenia każdej temperatury. Po kontroli paszportowej otrzymaliśmy kwestionariusz, w którym wpisaliśmy dane kontaktowe, numer lot i miejsc w samolocie, a także adres zameldowania i mieszkania, w którym planujemy przebywać podczas 15-dniowej kwarantanny. Jednocześnie nie byliśmy zmuszeni do izolowania się - nie podpisywaliśmy żadnych sztywnych umów. Zaznaczam, że nie planowałam wychodzić z domu w ciągu najbliższych dwóch tygodni, chociaż tak naprawdę nie byłam tego pewna: sytuacja z moimi studiami w tamtym czasie była nadal niepewna.
Następnie poproszono nas o pójście do lekarzy - ludzi w mundurach, którzy wykonywali testy na koronawirusa tych, którzy przylecieli z zagranicy. Dzień wcześniej miałem lekką gorączkę: myślałem, że jest to związane z nerwicą z powodu długich i trudnych lotów, ale byłem zadowolony, że zrobiłem test na spokój ducha. Lekarze pobierają biomateriał z nosa i ust małym kudłatym patyczkiem, wkładają go do probówki i wysyłają do badania. Jeśli wynik będzie pozytywny, zostaniesz wezwany. Zostałem przetestowany i poszedłem do domu, aby rozpocząć okres izolacji.
Czytam teraz🙂
- 10 sposobów na odwrócenie uwagi od złych myśli podczas kwarantanny
miałem antyseptycznyi na wszelki wypadek zdezynfekowałem wszystkie przyniesione walizki. Przez kilka dni czułem się absolutnie normalnie: podchodziłem do rzeczy spokojnie i nie odczuwałem dyskomfortu. Zacząłem nawet zapominać o temperaturze, ale trzeciego dnia po powrocie nie czułem się najlepiej: bolało mnie gardło, pojawiły się przekrwienie błony śluzowej nosa i kaszel. Nie przywiązywałam do tego żadnej wagi, ponieważ objawy są bardzo podobne do przeziębienia. Jedyną dziwnością było to, że naczynia krwionośne pękły mi w nosie, więc wydmuchałem nos krwią. W tamtym czasie wszyscy żyli z informacją, że koronawirus to coś zupełnie strasznego i objawia się w specyficzny sposób, więc nie zrobiłam nic specjalnego i po prostu zostałam w domu.
„Zostałem przyjęty do szpitala z rozpoznaniem„ COVID-19 pozytywny i zapalenie płuc ””
Byłoby tak, gdyby pięć dni po moim powrocie nie pojawiła się karetka i zdecydowała się mnie odwiedzić. Lekarze najpierw przyszli pod zły adres i zadzwonili do mnie ze słowami: „Jakie jest Twoje mieszkanie? Otwórz drzwi!" Wydawało mi się nawet, że na linii są oszuści, ale moja matka mieszkała pod tym adresem i potwierdziła, że są to pracownicy karetki. Mama próbowała wyjaśnić, o co chodzi, ale krewnym nie powiedziano o wynikach badania - ta informacja została przekazana pacjentowi tylko osobiście.
Kiedy otworzyłem drzwi, podszedł do mnie jeden pracownik Ambulans. Powiedział, że mam pozytywny test, przeprowadziłam egzamin i poprosił mnie o spakowanie rzeczy i wyjazd do Kommunarki. Nigdy wcześniej nie byłem w szpitalu, więc nie wiedziałem, co może być przydatne i czy mogą mi coś przekazać. Spędziliśmy w moim mieszkaniu około godziny i przez cały ten czas lekarz zachęcał, uspokajał i prosił, żebym się nie spieszył. Nie miałem łez, paniki ani histerii. Ważne było, aby po prostu spakować się i udać na leczenie.
Czytam teraz💊
- Jak leczyć koronawirusa
W szpitalu jestem od 22 marca. Do tej pory wykonałem już trzy testy na koronawirusa, a 31 marca przeprowadzą czwarty. Drugi test dał wynik negatywny, werdykt trzeciego jeszcze czeka - lekarze twierdzą, że zajmie to od 5 do 7 dni (trzeci test był pozytywny, rozpoznanie COVID-19 zostało potwierdzone. - Około. red.). Również podczas hospitalizacji wykonywali badanie krwi, wykonywali ogólną biochemię i tomografię komputerową (TK) płuc. Na podstawie wyników wszystkich badań zostałem przyjęty do szpitala z rozpoznaniem dodatniego COVID-19 i zapalenia płuc.
„Komunikacja ze światem odbywa się za pomocą czerwonego przycisku wzywającego personel medyczny”
Mam duży pokój. Mieszkam w nim sam, bo pacjenci Z koronawirusem izolować. Ale jeśli masz tylko podejrzenie infekcji i czekasz na wyniki testu, możesz pomieścić dwie lub trzy osoby. Śpię na wygodnym łóżku z kolorową pościelą, która stała się już wizytówką Kommunarki. W pobliżu dwie szafki nocne z szafkami, stół, dwa krzesła, TV. Na oddziale jest oddzielna toaleta i prysznic, w których można kąpać nawet niechodzącego pacjenta. Wszystko jest bardzo ergonomiczne, czyste i nowe. Poczucie, że na oddziale nie było nikogo przede mną.
Dla pacjentów nie możesz nigdzie iśćdlatego cała komunikacja ze światem odbywa się za pośrednictwem czerwonego przycisku do wezwania personelu medycznego: tylko w ten sposób mogę poprosić o butelkę wody, poznać hasło do Wi-Fi lub poinformować, że pora zdjąć IV. Widziałem innych pacjentów tylko w sali diagnostycznej, kiedy byłem w szpitalu. Jest to pokój, w którym znajduje się osiem łóżek oddzielonych od siebie parawanem. Stąd ludzie są zabierani do CT lub wysyłani do pisania w słoiku. O dziwo, poza mną, z jakiegoś powodu nie widziałem ani jednej chorej kobiety - spotkałem tylko mężczyzn.
„Lekarze się uśmiechają, chociaż przez mundury widać tylko oczy”
Kiedy poszedłem do szpitala, martwiłem się, że będzie to dla mnie trudne psychicznie, ale Kommunarka ma bardzo spokojną atmosferę. Wśród personelu medycznego nie ma paniki, zastraszenia ani zniechęcenia. Każdy jest w nastroju do walki: bardzo pozytywny, uważny i ludzki. Lekarze uśmiechnij się i to widzisz, chociaż przez mundur widać tylko oczy. Starają się robić wszystko, aby pacjent był spokojny: żartować, komplementować, mówić, że lepiej wyglądasz i wszystko będzie dobrze. Czuję się potrzebny i jestem pewien, że będę zbawiony.
System transmisji został zdebugowany w Kommunarce. Odwiedzający nie są wpuszczani, ale krewni mogą zostawić coś dla ciebie na punkcie kontrolnym, co widzę z mojego okna. Członkowie rodziny zawsze do mnie machają, kiedy przyjeżdżają, co jest bardzo miłe. Co godzinę paczki są odbierane i dostarczane na oddziały. Wszystko jest bardzo zorganizowane, więc pozostaje tylko radośnie zdemontować to, co zostało Ci tym razem przekazane.
Teraz czuję się bardzo słaba, więc najczęściej śpię, po prostu kładę się lub odpowiadam moim bliskim, znajomym i tym, którzy nie są obojętni na portalach społecznościowych. Nie ma już czasu ani energii na rozrywkę, ale wciąż zabrałem z domu dwie książki i planuję je przeczytać. Ponadto mam laptopa, więc mogę oglądać filmy lub słuchać wykładów z uczelni, na którą się zmieniła tryb online.
„Zatrzymaj wszystkie połączenia społeczne i nie panikuj”.
Moje leczenie składa się teraz z antybiotyków oraz trzech kroplówek dziennie. Posypuję też miramistin i biorę tabletki na kaszel. Nie wiem, co będzie dalej, ale mam nadzieję, że w kwietniu będę zdrowy. Nie omawialiśmy jeszcze konkretnych terminów z lekarzami - mój stan jest nadal daleki od ideału.
Moja główna rada dla tych, którzy martwią się koronawirusem: nie zwlekaj, zadzwoń do lekarza i zrób badanie przy pierwszych objawach. Odetnij wszelkie kontakty społeczne i nie panikuj. Był taki moment, kiedy przeczytałem wiadomości o koronawirusie w Rosji i zdałem sobie sprawę, że byłem jednym z ogólnej liczby przypadków. Bardzo mnie to przygnębiało, ale naprawdę nie jest to konieczne nakręć się. Najważniejsze to zachować spokój, działać jasno i czuć się odpowiedzialnym - za siebie i innych ludzi.
Przeczytaj także🧐
- Jak mieszkać w małym mieszkaniu z kimś, kto znalazł koronawirusa lub jest o niego podejrzewany
- 10 zasad samoizolacji, które pomogą Ci nie zachorować i nie zarażać innych
- Jak objawy koronawirusa zmieniają się z dnia na dzień