Ahsoka to serial dla fanów Gwiezdnych Wojen, którzy nie mogą żyć bez kanonu.
Miscellanea / / August 23, 2023
Bardziej jak test niż zabawa.
23 sierpnia na Disney+ miały swoją premierę dwa odcinki Ahsoki. Spin-off Mandalorianina jest tak wymagający dla widza, że spodoba się tylko najbardziej oddanym fanom Gwiezdnych Wojen.
Ahsoka to piąty serial aktorski z Gwiezdnych Wojen, który pojawi się na platformie Disney+. A jeśli liczyć projekty animacyjne, to jest to już 11. projekt Star Wars emitowany przez Disneya. Nic dziwnego, że istnieje wiele nawiązań do poprzednich programów telewizyjnych i kreskówek.
Showrunnerem projektu jest Dave Filoni, dla niego jest to już dziewiąty projekt Star Wars. Pracował przy każdym serialu Disney+ z wyjątkiem Andora. Producent wykonawczy: Jon Favreau („Iron Man”)
W rolach głównych Rosario Dawson („Laski”), Natasha Liu Bordizzo („Podglądacze”), Mary Elizabeth Winstead („Scott Pilgrim kontra wszyscy”), Larsa Mikkelsena („Sherlock”).
Wydarzenia z serii rozgrywają się mniej więcej w tym samym czasie, co wydarzenia z Mandalorianina. Jedi Ahsoka podróżuje po świecie w poszukiwaniu Wielkiego Admirała Thrawna, który niegdyś dowodził imperium. Plotka głosi, że żyje i dlatego nadal zagraża bezpieczeństwu galaktyki. Ahsoka łączy siły z wieloletnimi przyjaciółmi, aby odnaleźć Thrawna.
Nie da się oglądać bez przygotowania
„Ahsoka” to najbardziej wymagający widz. Aby wygodnie oglądać, trzeba pamiętać wydarzenia z większości filmów z serii Gwiezdne Wojny, a także seriali, które ukazały się już na Disney+. Jeżeli przegapiliście choćby drobny szczegół (na przykład drugi sezon Mandalorianina), to będziecie mieli wrażenie, że to już piąty sezon serialu, o którym wcześniej nie słyszeliście. Dialogi w pierwszych dwóch odcinkach będzie wyglądać lista nieznanych wydarzeń i postaci.
W zasadzie część serii ma prawo sugerować, że widz wie dużo o fikcyjnym uniwersum, ale Ahsoka prosi o zbyt wiele. Na przykład film animowanyRebelianci z Gwiezdnych Wojen(2014-2018): ile osób pamięta jego finał? I trzeba pamiętać nie tylko o nim, ale także o postaciach drugoplanowych, aby zrozumieć historię Ahsoki Tano – scenarzyści nie będą jej opowiadać ponownie. Jeśli chcesz pobawić się serią Gwiezdne Wojny i nie jesteś zagorzałym fanem, to nawet zaczynanie nie ma sensu – nic nie zrozumiesz.
Wizualizacje robią wrażenie
Generalnie „Ahsoka” prowadzi widza tymi samymi ścieżkami fabularnymi, co poprzedniczka serii. Jednocześnie jest wspaniała obsada, wspaniały makijaż, wysokiej jakości efekty i dobro muzyka (nawet pamięta). Są też rzeczy, które z jakiegoś powodu uderzyły fanów Gwiezdnych Wojen, jak napisy początkowe i oldschoolowe cięcia montażowe. Ale to bardziej fanservice niż oryginalne pomysły. W USA pierwsze odcinki można było zobaczyć w kinie i jasne jest, że jest to uzasadnione – Ahsoka wygląda bardzo reprezentacyjnie i jasno. Dlatego fani, którzy dobrze znają historię wszechświata, będą zadowoleni zarówno ze znanych postaci, jak i oprawy wizualnej.
Disney powtarza błędy
Disney nadal produkuje seriale Gwiezdne Wojny, a za tę gigantyczną maszynę stoi ten sam Dave Filoni. Problemy, które pojawiają się w jednym projekcie, z pewnością pojawią się w następnym – a Ahsoka nie jest wyjątkiem.
Ahsoka to sterylny serial, który służy dwóm celom: zdobywaniu wyświetleń (i pieniędzy) od fanów Gwiezdnych Wojen bez ich wkurzania. Aby być uczciwym, Gwiezdne Wojny mają swego rodzaju rzeszę fanów (z ludźmi, którzy dostaną zawału serca, jeśli nie lubią miecza świetlnego). Jednak ta sterylność i dokładność jest męcząca. Dave Filoni nie jest showrunnerem, ale kierownikiem sklepu, który prosi o terminową produkcję odpowiedniej ilości półproduktów.
Disney+ po raz kolejny pokazuje, jak to jest mieć błyszczący zestaw bez duszy. Są piękne, ale martwe. Ahsoka nieustannie prezentuje gigantyczne pokoje, które przypominają sekcje muzeum czy oddziały szpitalne – cóż, bohaterowie nie mogą w tym mieszkać. Rzeczy wyglądają tak, jakby nikt ich nigdy nie dotykał i nie zamierza dotykać. Piękne kostiumy i makijaże (to niesamowita, wspaniała robota) pasowałyby do wesołego miasteczka, na ekranie wyglądają jak rekwizyty, a nie część obrazów.
Ahsoka powtarza błędy w małych rzeczach. Disney+ po raz kolejny pokazuje bitwy pozbawione wszelakich emocji. Gdy tylko zobaczysz dwóch bohaterów wyciągających miecze świetlne, pojawia się chęć przewinięcia sceny, bo nie może być w niej nic ciekawego. Nie jest jasne, czy kategoria wiekowa (14+) jest krępująca, czy też widz powinien pohukiwać na widok miecza.
Prawdopodobnie dla Disney+ wydawanie serii Andor to strata czasu – która tak góruje nad innymi projektami, że po prostu je upokarza. Teraz między innymi Ahsoka. Wszystko wskazuje na to, że autorzy pokazali, jak bardzo kochają i cenią Gwiezdne Wojny – do tego stopnia, że boją się wnieść coś własnego. Dzięki temu „Ahsoka” staje się świetną rozrywką dla zapalonych fani wszechświata, ale nuda dla tych, którzy okazjonalnie oglądają seriale Disney+.
Przeczytaj także🍿🎥🎬
- Daleka galaktyka George'a Lucasa i jej problemy. Dyskusje na temat Gwiezdnych Wojen w podcaście The Watcher
- Książka Boby Fetta jest jak połączenie Ojca Chrzestnego i starych Gwiezdnych Wojen. I to jest ciekawe
- Dlaczego Andor to jeden z najlepszych projektów Star Wars
- Dlaczego Mandalorianin jest tym, czego brakowało Gwiezdnym Wojnom
- Znane postacie i banalna fabuła: jaki był początek serii Obi-Wana Kenobiego