Sezon 3 „Love, Death & Robots” wydaje się drugorzędny, ale ma wiele zalet
Miscellanea / / May 20, 2022
Odcinek Davida Finchera jest po prostu hipnotyzujący, a kilka innych odcinków przypomina, dlaczego fani zakochali się w tym projekcie.
20 maja serwis streamingowy Netflix wypuścił nowy sezon słynnego serialu animowanego Miłość, śmierć i roboty Tima Millera i Davida Finchera. Choć, żeby być precyzyjnym, twórcy nazywają to „trzecią kolekcją”. Rzeczywiście, bardziej logiczne jest rozważenie kontynuacji drugiej połowy drugiego sezonu. Jest to zrozumiałe nawet po liczbie odcinków: pierwsza kolekcja liczyła 18 odcinków, a następna – odpowiednio 8 i 9.
Właściwie wydaje się, że nie ma różnicy, jak podzielić pory roku, zwłaszcza że odcinki (z jednym wyjątkiem) nie są ze sobą powiązane. Ale jeśli połączysz drugą i trzecią część, kontynuacja „Miłość, śmierć i roboty” wyda się bardziej holistyczna i silniejsza: poprzednia osiem odcinków wielu skarciło się za brak niespodzianek i obfitość filozoficznego rozumowania.
Teraz projekt powrócił do atmosfery, która urzekła publiczność na początku. Nowe odcinki mają więcej różnorodności, przemocy i prowokacyjnych tematów. Oto tylko kilka z nich, które wydają się być samopowtórzeniem. Ale poszczególne serie są tak imponujące, że rekompensują wszystkie niedociągnięcia.
Niepotrzebne ćwiczenia związane z kontynuacją i animacją
O dziwo najsłabszym odcinkiem kolekcji jest pierwszy. Ponadto bezpośrednio kontynuuje słynną historię „Trzy roboty”, którą publiczność pokochała już w 2019 roku. Znana już firma kontynuuje swoją podróż przez postapokaliptyczny świat, zastanawiając się, dlaczego ludzkość wymarła.
Wydaje się, że to ten sam humor. Ale wydaje się, że autorzy starają się szczegółowo wyjaśnić zabawną niegdyś anegdotę. A każdy wie, że najlepszym sposobem na zabicie żartu jest przeżuwanie jego znaczenia. Ponadto moralność, do której przymusowo się prowadzi, jest zbyt oczywista. Jakby ktoś nie wiedział, że lepiej dbać o środowisko, a nie zamykać się w bunkrach.
Ponadto w sezonie jest kilka odcinków, które zachwycą Cię wizualną stroną, a nawet zabawną fabułą, ale z pewnością zostaną od razu zapomniane. Na przykład serial „Kill Team Kill” Jennifer Yu Nelson (w poprzedniej kolekcji nakręciła „Star Team”). to jest czyste film akcji o drużynie sił specjalnych, która toczy wojnę z potworem. Nawet humor wydaje się pochodzić z Predatora i innych filmów z lat osiemdziesiątych. Choć warto zauważyć, że reżyser tym razem nie współpracował z Blur Studio Tima Millera, ale z innym zespołem. A wizualizacje idealnie pasują do treści.
Albo powiedzmy czysto komediowe „Szczury Masona” o wojnie farmera z wyewoluowanymi gryzoniami. Fabuła oparta jest na opowiadaniu o tym samym tytule autorstwa Neila Ashera i pozwala po prostu odpocząć pomiędzy poważniejszymi historiami.
Ale chyba najbardziej znanym z wizualnych eksperymentów bez głębokich podtekstów jest odcinek Night of the Mini-Dead. Wyobraź sobie fabułę klasycznego filmu o zambi, który następnie rozwija się w ogólnoświatową apokalipsę. Para kocha się nocą na cmentarzu, natychmiast zostają zaatakowani przez chodzących trupów, a wkrótce hordy potworów atakują już wszystkie kraje. A potem dołączają do nich ogromne mutanty.
A teraz wyobraź sobie, że wszystko to jest przedstawione jako kreskówka kukiełkowa, jakby ktoś położył na stole swoje ulubione zabawki i zestawy konstrukcyjne. A nawet kąt jest zawsze taki, że widz patrzy na to, co dzieje się z góry. Niesamowita i szalona kombinacja.
Imponujące jest również zakończenie, gdzie jest zarówno zabawne, jak i celnie pokazane, że nawet taki globalny konflikt to drobiazg w ramach uniwersum.
Ale kilka żywych i prawie szokujących odcinków
Aby udowodnić, że trzecia kolekcja okazała się godna uwagi, wystarczy wspomnieć o jednym szczególe: słynnym David Fincher po raz pierwszy wyreżyserował kreskówkę. Tu jednak pojawia się pewna ironia: wśród filmów krótkometrażowych jego epizod okazał się najdłuższy, wyraźnie widać, że ramy antologii nie dotyczą reżysera.
Jednak dwudziestominutowy odcinek „Bad Ride” z jednej strony leci dosłownie jednym tchem, z drugiej wygląda jak pełnoprawny film. Fabuła opowiada o załodze statku, którą atakuje gigantyczny czujący krab. Jeden z marynarzy zostaje dosłownie rzucony na pożarcie przez potwora i zawierają umowę. Fincher nakręcił odcinek w najlepszych tradycjach fantastyki kryminał. Oto niejednoznaczni bohaterowie i szlachetne cele, które sprawiają, że idziesz do podłości. I nawet wizualnie „Bad Ride” jest typowym dziełem Finchera, z zimną kolorystyką i przebłyskami pomarańczy.
Ale poza Fincherem jest na co zwrócić uwagę w 3. sezonie „Love, Death and Robots”. Tak więc Tim Miller nie pozostaje w tyle, wystawiając filozoficzny i społeczny „Rój” o osobie, która studiuje inną formę życia i chce ją wykorzystać do własnych celów. Serial ma dosłownie wszystko, za co publiczność zakochała się w projekcie: erotyczność, fotorealistyczna animacja zmieszana z fantastycznymi krajobrazami i stworzeniami. I oczywiście przerażający finałowy zwrot akcji. Chociaż wydaje się, że Miller, w przeciwieństwie do wspomnianego Finchera, nie miał wystarczająco dużo czasu. Zbyt gwałtownie przeskakuje do końca.
I na koniec warto wspomnieć o głównym powrocie: ostatni odcinek wyreżyserował Alberto Mielgo i studio pinkman.tv. To właśnie ten zespół wystawił Świadka w pierwszym sezonie, w którym dziewczyna ucieka przed prześladowcą.
Nowe dzieło „Jibaro”, w którym od razu można rozpoznać styl autora, radykalnie różni się od poprzedniej historii. To jest fantazja o głuchych rycerz, który staje twarzą w twarz z syreną, która zabiła jego towarzyszy. Odcinek czasami wydaje się zbyt nerwowy z powodu nagłej edycji dźwięku: czasami jest po prostu wyłączany, aby przekazać uczucia bohatera. Ale z drugiej strony spotkanie dwóch postaci, które przeradza się w erotyczny i okrutny taniec, jest po prostu hipnotyzujące.
Nie trzeba bardziej szczegółowo opisywać każdego odcinka nowej kolekcji. Co więcej, sequel możesz obejrzeć już za kilka godzin. Można po prostu powiedzieć, że po wolniejszej i mniej zapadającej w pamięć drugiej części serial wraca do swoich korzeni. To znowu twarda i bardzo różnorodna antologia, której fabuła opiera się na tych samych trzech tematach z tytułu: miłości, śmierci i odrobinie robotów.
Przeczytaj także🧐
- 25 filmów o robotach i cyborgach dla miłośników science fiction
- 10 świetnych bajek o robotach dla dzieci i dorosłych
- Od „Ciemności” do „Lupina”: 20 najlepszych nieanglojęzycznych seriali Netflix
Najlepsza oferta tygodnia: zniżki w AliExpress, Lamoda, Mixit i innych sklepach