Ostrygi dla lesbijek i poza modliszką: 5 historii o najdziwniejszych datach od czytelników Lifehackera
Miscellanea / / April 24, 2022
W porównaniu z nimi żałosne historie z Tindera wydadzą ci się jak kwiaty.
„Oboje byliśmy w Błagowieszczeńsku”
Krystyna
Zaprenumerowałem publiczność o ozdobnych szczurach. Pewnego dnia zobaczyłem tam komentarz faceta. Napisał, że jego zwierzęta kichają. Odpisałem, aby zasugerować, jak rozwiązać problem - najprawdopodobniej był to zły wypełniacz.
Z tej okazji spisałyśmy się osobiście, ale stopniowo przeszłyśmy do codziennych tematów. Okazał się niesamowity! Mamy silnie zbieżne interesy, jeśli przypisujemy im miłość do prokrastynacji, gier wideo i żywych stworzeń. Poza tym oboje byliśmy w Błagowieszczeńsku.
Tak więc z powodu niesamowitej nudy, zaledwie kilka dni później, po prostu zaproponowałem, że pojadę na grilla i zjem z brzucha. Umówiliśmy się na spotkanie za kilka godzin. Wysłałem mu adres, poszedłem na miejsce, ale nikogo nie widziałem.
Wcale mnie to nie zdziwiło. Mieszkałem blisko i łatwiej było mi się tam dostać. Ale po 10-15 minutach było już napięte. Nazwał go. Powiedział, że dotarcie do niego zajęło dużo czasu. I wyjaśnił: „Czy to miejsce jest naprawdę dobre? W takich a takich „pierdkach”.
– Jakie pierdy? Powiedziałem mu. Błagowieszczeńsk. Lenina ul. Centrum miasta, blisko nabrzeża, z przepięknym widokiem na Chiny!
Nic nie rozumiał: „Jakie Chiny, jaki nasyp…” No dobrze. Pomyślałem: nigdy nie wiadomo, może ktoś jest słabo zorientowany w mieście lub niedawno się przeprowadził? Próbowałem pomóc i wysłałem go do DVOKUDalekowschodnia Wyższa Szkoła Dowodzenia Sił Połączonych. Znowu nic nie zrozumiał, a następnie wysłał zrzut ekranu: „Odległość do DVOKU wynosi 4000 km”. I tu sytuacja przybrała nowy obrót.
Miasto Błagowieszczeńsk, jak się okazało, istnieje zarówno w Baszkirii, jak iw obwodzie amurskim. A ulica Lenina jest w obu Błagowieszczeńsku... Ale tam nie ma dalekowschodniej szkoły wojskowej. Śmiali się serdecznie. Ale wciąż mam grilla!
Dzięki temu nadal jesteśmy w kontakcie. Nieustannie grał razem w weekendy, dopóki nie został wydalony z college'u i zabrany do armia. Oddał wszystkie swoje konta w grach, a już trzeci miesiąc z rzędu codziennie wykonuję na nich zadania, aby nie został daleko w tyle za postępami. Generalnie nie udało mi się zdobyć mężczyzny, ale znalazłem fajnego kolegę z drużyny!
"Ha, on chyba żartuje"
Alua
Spotkałem faceta na Tinderze. Korespondencja była krótka, bo prawie od razu postanowiliśmy się spotkać. Na początku cały dzień chodziliśmy po mieście i, jak mi się wydawało, dobrze się bawiliśmy.
Pod koniec dnia byłem głodny i postanowiliśmy zjeść obiad. Przed wejściem do kawiarni poprosił, żeby na niego poczekać – mówią, że zaparkuje samochód.
I czekałem. Przez pierwsze 15 minut myślałem, że długo szukał miejsca. Ale po kilku minutach postanowiłem do niego zadzwonić. On upuścił. A po 10 minutach napisał, że wyjechał w pilnych sprawach. Pomyślałem: „Ha, chyba żartuje, teraz pójdzie do kawiarni”.
Ale nie żartował. I w końcu wyszedłem sam. Pomyślałem nawet - może nie ma pieniędzy i czuł się zakłopotany? Chociaż trudno było w to uwierzyć. W końcu spokojnie zapłacił za wszystko przez cały dzień! A przed pójściem do kawiarni zaproponowałem, że podzielę rachunek, czego również odmówił.
Były mieszane uczucia. Nie miałem pojęcia, że wieczór może się tak skończyć.
Następnego dnia napisałem do niego: „A gdybym powiedział, że pójdę do toalety i nie wrócę? Jak byś się czuł? Wyjaśniła, że jest na niego zła. Napisał ponownie: „Były pilne sprawy”. Nawet nie przeprosił.
Potem nie komunikowaliśmy się z nim. Zrezygnował ze mnie portale społecznościowe i usunięte z subskrybentów. Ale teraz czasami przychodzi zobaczyć moje historie! To był pierwszy raz w moim życiu i mam nadzieję, że ostatni.
„Zamówiłeś ostrygi i tylko lesbijki je uwielbiają”
Maria
Imię zostało zmienione na prośbę bohaterki.
Niedawno poznałem faceta z Tindera. Na moim profilu miałam głównie stare zdjęcia - byłam na nich z makijażem i długimi włosami. W życiu rzadko używam kosmetyków, dodatkowo kilka dni przed spotkaniem zrobiłam sobie boba.
Komunikując się w Internecie, Sasha (imię zmienione) wydawał mi się zwyczajny. Nie książę na białym koniu, ale też nie całkiem zniknął, jak ci faceci, którzy zrzucają zdjęcia swoich członków lub flirtują: „Dlaczego poszedłeś pod prysznic beze mnie?”
Zgodziliśmy się iść do restauracji. Zaoferował owoce morza, nie przeszkadzało mi to. Kiedy zobaczył mój kwadrat, uśmiechnął się i zapytał: „Co, jesteś w tej fazie?” Myślałem, że to żart z kategorii „po zerwaniu obcięła włosy”. A ona powiedziała: „Nie, po prostu chciałam”.
Początkowo wydawało się, że wszystko idzie dobrze. Rozmawialiśmy na abstrakcyjne tematy. Co prawda kilkakrotnie podkreślał, że sam zapłaci rachunek, bo to obowiązek dżentelmena. Powiedziałem, że mógłbym zapłacić za siebie, ale jeśli byłoby to dla niego wygodniejsze, to niech tak będzie.
A więc… Kiedy już myślałem, że randka poszła dobrze, nagle mówi: „Wiesz, cały wieczór cię testowałem. Najpierw zamówiłeś ostrygi. I tylko lesbijki je kochają”. W tym momencie prawie się przewróciłem. Bardzo chciałem ostryg, ale tylko dlatego, że dawno ich nie jadłem!
– Po drugie – kontynuował – prawie się nie zgłosiłeś makijaż. Podobno jesteś feministką lub – znowu – lesbijką. Zaszokować!
„Po trzecie, nie zraniła cię historia mojego byłego. I po czwarte, nie miałeś nic przeciwko zapłaceniu rachunku. Nie wiem, po co przyszłaś na randkę. Myślę, że jesteś jednym z nich. I nic z tego nie wyjdzie – zakończył swój monolog.
Powinieneś zobaczyć moje oczy w tym momencie! Przez pierwsze kilka sekund milczałem, a potem postanowiłem zagrać razem z nim: „Wyjawiłeś mnie! W rzeczywistości przyszedłem nawrócić cię na lesbijstwo i feminizm. Ale skoro nie wyszło, to pa! Sam zapłacę za posiłki. Już się nie komunikowaliśmy.
"Zamarłam na dziewczynie pod kocem, o ***"
Artur
Imię zmienione na prośbę bohatera.
Kiedy byłem studentem, wylądowałem na randce, która bliżej wieczoru przerodziła się w „chodźmy do mnie”. Ta dziewczyna była bardzo piękna i urocza. Po prostu się poznaliśmy. Najpierw szliśmy cały dzień, potem poszliśmy do baru, napiliśmy się, a ona nagle zaproponowała, że pójdzie do jej domu.
Dziewczyna studiowała również w instytucie. Mieszkał z mamą. Ale zapewniła mnie, że już śpi i nie będzie nam przeszkadzać. Zgodziłem się. Dotarliśmy do niej (cholera gdzie!), po cichu weszliśmy do pokoju. Wszystko się zaczęło… A potem – huk!
Drzwi do pokoju otwierają się, mama na wózku inwalidzkim epicko do nich wjeżdża i zaczyna rozmawiać z dziewczyną, jakby nic się nie stało. Nawet nie zapaliłam światła w pokoju.
„A kiedy wróciłeś? Nie słyszałem". „Tak, właśnie wróciłem”. I wszystko w tym duchu. Zamarłam na dziewczynie pod kocem, o ***. Rozmawiali tak przez kilka minut. Przez cały ten czas, opierając się na rękach jak modliszka, patrzyłem na mamę. A ona - jakby przeze mnie. Wtedy kobieta w końcu wyszła, nie zamykając za sobą drzwi.
Nigdy nie rozumiałem, czy miała problemy ze wzrokiem. Poza tym w pokoju było ciemno. Może moja mama w ogóle mnie nie widziała. Dziewczyna nic nie wyjaśniła, ale odpowiedziała: „Nie martw się”. Wcale jej to nie wydawało się szokiem.
Potem widzieliśmy się kilka razy, próbowaliśmy nawiązać związek, ale nie wyszło. Więc nie poznałem jej matki w biały dzień. Ale historia jest w kolekcji.
„Już wyobrażałam sobie, jak kupione przez niego cappuccino do mnie wróci”
Ola
Jestem wegetarianinem. Zarejestrowany na Tinderze, postanowił nie wskazywać tego nie jedz mięsa. Moim zdaniem dla większości ludzi ten fakt jest nieciekawy lub nieistotny. Można o tym wspomnieć podczas rozmowy - np. wybierając coś w kawiarni.
Z jednym z chłopaków komunikacja rozpoczęła się od jego propozycji: „Do diabła z korespondencją, poznajmy się na żywo”. Pomyślałem: „Dlaczego nie?”
Podczas spotkania powiedział, że zna fajną kawiarnię, która niedawno została otwarta. Sugerowany, aby tam pojechać. W końcu okazało się, że to shawarma. Powiedziałem, że nie jem mięsa, a on zamówił mi jedną kawę.
Początkowo rozmowa zeszła na tematy neutralne, takie jak ulubione filmy i książki. Ale potem facet nagle zaczął mówić o swoich byłych dziewczynach io tym, ile pieniędzy na nie wydał. Wyobrażałem sobie już, jak kupione przez niego cappuccino wróci, by mnie prześladować.
Z jednego z opowiadań wprost pękał z dumy: chwalił się, że zerwał z dziewczyną godzinę po rozpoczęciu związku.
W tamtym czasie miałem bardzo małe doświadczenie w obronie granic i ochronie mojego komfortu. Nie wiedziałem, jak powiedzieć: „Nie, na razie mam dość”, więc najpierw musiałem go wysłuchać z grzeczności. Następnie, aby jak najszybciej zakończyć to wydarzenie, wymyśliłem coś i poprosiłem o eskortę na przystanek. Po tym nie próbowaliśmy się ze sobą kontaktować.
Przeczytaj także🧐
- 10 pytań do zadania na pierwszej randce
- Zabójcy romansów: jakich pokarmów unikać przed randką i podczas niej
- 7 randkowych mitów, które powstrzymują Cię od znalezienia szczęścia
10 produktów od AliExpress, które pomogą uczynić dom bezpiecznym dla małych dzieci