„Wszystko wszędzie” parodiuje komiksy Marvela i wyśmiewa popkulturę. I trzeba to zobaczyć
Miscellanea / / April 22, 2022
Film autorów „Swiss Army Knife Man” łączy w sobie wzruszający rodzinny dramat i odrażający humor.
7 kwietnia w rosyjskich kinach pojawia się drugie dzieło ambitnego duetu reżyserskiego Daniela Scheinerta i Dana Kwana, którzy nazywają siebie po prostu Danielsami. Dystrybucją filmu zajmuje się niezależne studio A24, słynące z nietypowych projektów – począwszy od neonu dramat o napadzie, kończąc na medytacyjnym rycerskim epicki.
Ta sama firma wyprodukowała debiutancki film Danielsa, Swiss Army Man. Kiedyś zrobiła furorę na Sundance i podzieliła publiczność na dwa obozy: jednych oburzył film o przyjaźni z trupem, a innych zachwycony.
Parodia „Człowieka armii szwajcarskiej” Robinsonada jak „Rogue One” i „Everything Everywhere” okazały się sprytną karykaturą komiksów Marvela i innych podobnych historii podróżniczych przez wieloświat. Dlatego spodobają się przede wszystkim fanom popkultury i kinomaniakom, którzy od razu czytają odniesienia do Ratatouille i Matrixa.
Ale fani niezwykłego arthouse, a właściwie wszyscy widzowie w ogóle, powinni obejrzeć film Danielsów. Rzeczywiście, za ekstrawagancką okładką autorzy, podobnie jak ostatnim razem, ukryli uniwersalną i zrozumiałą opowieść o rodzinnych wartościach i miłości.
Podobieństwa z Marvelem i fajnymi aktorami w nietypowej roli
Evelyn, chińska imigrantka, prowadzi małą rodzinną firmę pralniczą. Sprawy mają się bardzo źle, materac-męża nie ma absolutnie żadnej pomocy, starszy ojciec w końcu popadł w szaleństwo, a córka wymknęła się spod kontroli. Poza tym Evelyn musi jakoś radzić sobie z podatkami. Ale wszystko się zmienia, gdy żona bohaterki zostaje nagle przesiąknięta jego wersją z innego wszechświata.
Od niego kobieta dowiaduje się, że światu zagraża złoczyńca o imieniu Job Tupac. Tylko Evelyn może uratować sytuację. Pomogą jej w tym supermoce: teraz może zdobyć umiejętności swoich alternatywnych wersji, jeśli zrobi coś dziwnego. Na przykład zjedz szminkę lub zamień trampki.
Całość produkują bracia Russo, którzy wyreżyserowali kilka filmów dla Marvel Cinematic Universe. Wiąże się to nierozerwalnie z ideą równoległych światów, w których wszystko może się zdarzyć. O wieloświecie po raz pierwszy wspomniano w pierwszym Doktorze Strange. Następnie pomysł ten został rozwinięty w czwartej części Avengers, a potem w innej tonacji tytuły studia.
Tak więc typowa dla Marvela opowieść o bohaterze o niezwykłych zdolnościach, który ratuje świat przed wielkim złem, jest wszyta w dzieło Danielów. A motyw wieloświata jeszcze bardziej podkreśla to podobieństwo. Tylko tutaj, zamiast idealnej pod każdym względem postaci, w centrum opowieści - dosłownie najgorsza wersja bohaterki ze wszystkich możliwych.
Aktorzy we „Wszystko wszędzie i na raz” zaskakują nie mniej niż fantazja autora. Luksusowa Michelle Yeoh, którą wielu pamięta z ról w „Wyznaniach gejszy”, „Przyczajony tygrys, ukryty smok” i „Szalony bogaci Azjaci ”, gra nieporządną kobietę, tak wyczerpaną życiem, jak to tylko możliwe, a sprawny Jamie Lee Curtis jest na początku ogólnie trudny odkryć.
Dramat o relacjach rodzinnych i samopoznaniu
Jednocześnie historia podróży w wieloświecie przeplata się z osobistym dramatem Evelyn. Bohaterka z jednej strony nie może znaleźć wspólnego języka z córką, z drugiej przeżywa kryzys w relacjach z mężem i ojcem. A ta część fabuły mimowolnie sprawia, że myślisz o tym, jak ludzie oddalają się od siebie z każdym nowym pokoleniem.
Tak więc Evelyn na początku filmu nie jest jeszcze gotowa zaakceptować swojej córki jako lesbijki za to, kim jest. Jednocześnie cierpi z powodu obojętności i okrucieństwa ojca, który nigdy nie pogodził się z jej decyzją o porzuceniu życia w ojczyźnie i rozpoczęciu wszystkiego od nowa w innym kraju.
To jednocześnie film o złamanych nadziejach i marzeniach. I to przesłanie zabrzmi w sercu każdego, kto choć raz doświadczył smutku z powodu uświadomienia sobie, że jest zwyczajną, nie wyróżniającą się osobą. „Wszystko jest wszędzie i naraz” przypomina, że nie trzeba być mistrzem sztuk walki czy kucharzem-wirtuozem, aby żyć w zgodzie z innymi i ze sobą.
Kalejdoskop gatunków i markowego odpychającego humoru
Tytuł filmu w pełni odpowiada wrażeniu oglądania, które można porównać do przejażdżki kolejką górską. Widz zostaje przerzucony z kolorowej chińskiej pralni do przestrzeni biurowej, z atmosfery Matrixa do świata In the Mood for Love. Wong Kar-Wai. A ta zmiana lokalizacji dzieje się z niesamowitą prędkością, nie pozwalając ci naprawdę zrozumieć, co się dzieje.
Co więcej, „Wszystko jest wszędzie i naraz” jest właśnie komedią absurdalną. W niektórych momentach Danielom odmawia się poczucia proporcji. W rezultacie sceny walki wibrator a skakanie na korki analne nie pozwalają zapomnieć, że film wyreżyserowali autorzy Szwajcarskiego scyzoryka, w którym jednym z dwóch głównych bohaterów jest martwy mężczyzna z wzdęciami.
Ale talent tandemu reżyserów polega właśnie na tym, że nad filmem, gdzie w jednym z wątków pojawiają się ludzie z kiełbasą zamiast palców, a głównym złem jest pączek, kończy się płaczem. Tak jak w The Swiss Army Man Daniels wprawili ludzi w empatię wobec trupa, tak i tutaj, pod koniec, na pierwszy plan wysuwają się pytania o miłość i wzajemne zrozumienie.
„Wszystko jest wszędzie i na raz”, jak wiele projektów A24, nie wszystkim odpowiada. Ale jeśli jesteś gotowy docenić każdy, nawet najbardziej bezwstydny humor i po prostu kochasz niezwykłe filmy - nie zastanawiaj się ani chwili. To zabawny, szalony, pięknie nakręcony i wzruszający film, daleki od doskonałości we wszystkim. Ale to właśnie dzięki tej niedoskonałości na pewno stanie się kultem.
Przeczytaj także🧐
- Po co oglądać „Wymyślanie Anny”, serial Netflix „Cleverly Tailored” o prawdziwym oszustu?
- Projekt Adam z Ryanem Reynoldsem to urocza nastoletnia science fiction dla fanów Stranger Things
- „Śmierć na Nilu” to piękna, ale przydługa opowieść detektywistyczna na podstawie Agathy Christie, którą można pominąć
- Co zachwyca i odpycha „Zasiądź za kierownicą mojego samochodu” – celowo powolny japoński dramat
- „Uncharted: Not on the cards” z Tomem Hollandem mogą bezpiecznie oglądać nie tylko gracze