Księga Boby Fetta jest jak mieszanka Ojca Chrzestnego i starych Gwiezdnych Wojen. I to jest ciekawe
Miscellanea / / December 29, 2021
Ciężko ocenić cały projekt od pierwszego odcinka, ale początek jest intrygujący.
29 grudnia w serwisie streamingowym Disney+ wystartował serial „Księga Boby Fetta”. To kolejny projekt w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Autorzy podnieśli go do premiery w drugim sezonie The Mandalorian, przywracając dawno zaginionego najemnika z klasycznych filmów do akcji.
Mniej więcej ten sam zespół pracuje nad nowym serialem: pierwszy odcinek wyreżyserował Robert Rodriguez, a potem powrócą Jon Favreau i Dave Filoni. Ale sądząc po wydanej serii, będzie ona bardzo różniła się od swojej poprzedniczki zarówno pod względem fabuły, jak i atmosfery.
Retrospekcje i odniesienia do Gwiezdnych Wojen
Mandalorianin ujawnił, że po wydarzeniach z drugiego sezonu Boba Fett i jego nowy asystent Fennek Shand polecieli na planetę Tatooine w mieście Mos Espa, gdzie rządził przestępca Bib Fortuna. Ale bohaterowie postanowili zmienić rząd. Dlatego Boba zabił Beebę (być może to najlepsze zdanie w recenzji) i postanowił uporządkować sprawy.
Jednak seria zaczyna się od wcześniejszych wydarzeń. Widzom pokazano historię Boby Fetta: jak pamiętają fani filmów, w szóstym odcinku najemnik wleciał w usta sarlacca - ogromnego stworzenia pożerającego wszystko wokół.
Przed pojawieniem się w Mandalorianie bohater był uważany za martwego (wydarzenia z komiksów nie są już kanoniczne). „Księga Boby Fetta” opowiada, jak uciekł z wnętrza potwór. A co ważniejsze, jak przeżył później, bo Boba został schwytany przez mieszkańców pustyni Tusken. Wydaje się, że dalsza znaczna część akcji zostanie poświęcona konkretnie retrospekcjom.
Dzięki takiemu podejściu nowa seria jeszcze częściej nawiązuje do klasycznych Gwiezdnych WojenMandalorianin». Fani zobaczą wiele znajomych stworzeń i miejsc. Zabrzmi nawet niezwykła wariacja słynnej melodii z kantyny.
Oczywiście wszystko to często przypomina zwykły serwis fanów. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę mały timing (około 35 minut) i oczywiście ironiczne podejście autorów, takie techniki są tutaj całkiem do przyjęcia.
Fantastyczny „Ojciec chrzestny”
Główny wątek fabularny Księgi Boby Fetta dotyczy ustanowienia władzy bohaterów w Mos Espe, jeśli nie Tatooine. A w tej części serial przypomina wariację Ojca chrzestnego ze świata Gwiezdnych Wojen. Plan Fetta brzmi dość żałośnie: w przeciwieństwie do Jabby the Hutt, który rządził ze strachem i przemocą, bohater planuje zdobyć szacunek.
Twórcy na szczęście nie starają się być zbyt poważni. Grają na klasycznych ruchach z filmów kryminalnych, na przykład wizytę lokalnych władz z hołdem lub zwiedzaniem bohaterów ich nowego dobytku. I prawie każda scena jest wypełniona zabawnymi zwrotami akcji: zamiast prezentów mogą „przynosić” szacunek szefowi, a inni goście mówią nawet nieznanym językiem.
Nie jest jeszcze jasne, jak ta linia będzie się rozwijać. Jest prawdopodobne, że Boba Fett i Fennek Shand zmierzą się z konkurentami i zajmą się przestępczością przy wsparciu nowych współpracowników.
Klasyczna akcja i gumowi kosmici
Prawie jedną trzecią pierwszego odcinka zajmują sceny walki. Co więcej, są tu zupełnie inne: od walki na gołe ręce z innym nieznanym potworem po długą pogoń i walkę na dachach.
Jednak większość z tych punktów jest dość prosta. A Temuera Morrison porusza się już zbyt wolno, by dać z siebie prawdziwy popęd.
Ale tutaj trzeba tylko pamiętać, że „Księga Boby Fetta” będzie przypominać wspomniane stare „Gwiezdne wojny”. Obcy wyglądają jak gumowe lalki, a ich wyposażenie przypomina zabawkę. Takie podejście zostało nawet dodane do „Mandalorianina”: wszyscy fani zakochali się w małym Yodzie (w rzeczywistości imię postaci to Grogu, ale popularna nazwa lepiej się trzymała) franczyzy. Być może „Księga Boby Fetta” spodoba się tym, którzy są zmęczeni dominacją grafiki w prequelach.
Jak na razie głównym plusem nowej serii jest to, że nie wygląda na banalną powtórkę The Mandalorian. Projekt ma inną strukturę, a w głównej fabule bohaterowie zdają się rozwiązywać lokalne problemy. Być może autorom uda się nieco poszerzyć świat „Gwiezdnych wojen”, ukazując życie jednej odległej planety.
Przeczytaj także⚔🪐
- Jak George Lucas wynalazł Gwiezdne wojny, Indianę Jones i przekształcił kinematografię
- TEST: Kim jesteś w uniwersum Gwiezdnych Wojen?
- Wszechświaty filmowe: jak zmieniają format kina i jaka jest ich przyszłość? Mówimy w podcaście „Dozorca”
- 10 najlepszych gier Gwiezdne wojny
- Gwiezdne wojny: Skywalker. Wschód słońca” – piękne, ale zbyt nieśmiałe zakończenie odważnej sagi
Od początku 2000 roku piszę o filmach i programach telewizyjnych. Autor i prowadzący podcast Watchmen. Śledzę wszystkie premiery, studiowałem, rozbierałem i zakochałem się w filmografiach Tarkowskiego, Lyncha, Tarantino, Wrighta i Snydera. Z całych sił staram się pomóc czytelnikom zapoznać się z różnymi filmami bez ograniczeń co do złożoności, daty premiery i gatunku.
Dla wielodzietnej siostry, postępowej babci i introwertycznej przyjaciółki: 4 pomysły na technologiczny prezent, który zachwyci każdego