Dlaczego nowy Kopciuszek nie jest wart marnowania czasu
Miscellanea / / September 03, 2021
W musicalu starali się łączyć klasykę z nowoczesnością, ale prawie wszystko zawiodło.
3 września w serwisie streamingowym Amazon Prime ukazała się nowa filmowa adaptacja bajki „Kopciuszek” niezbyt znanej reżyserki Kay Cannon. Początkowo uwagę na obrazie przyciągnęły dwa fakty. Najpierw obiecali uwspółcześnić fabułę i pokazać główną bohaterkę jako silną i niezależną dziewczynę. Po drugie, autorzy wybrali niezwykłą obsadę. Główną rolę zagrała piosenkarka Camila Cabello, która zasłynęła po udziale w The X Factor. A słynny aktor i showman Billy Porter zagrał na obrazie wróżki chrzestnej. Co więcej, jego postać została zneutralizowana płciowo.
Niestety cały szum wokół filmu okazał się pusty. Nowy Kopciuszek to najbardziej nudny i nieokreślony musical, jaki można sobie wyobrazić. Hasła feministyczne nie są poparte żadnymi akcjami, a aktorom nie wolno grać. Ale najgorsze jest to, że piosenki w ogóle się nie zapamiętują.
Niezdarna fabuła
Skromna dziewczyna Ella, nazywana Kopciuszkiem (w oryginale Ella i Kopciuszek są spółgłoskami), mieszka ze złą macochą i dwiema złośliwymi siostrami, które wykorzystują bohaterkę jako służącą. Tymczasem władca królestwa szuka narzeczonej dla swojego syna, księcia Roberta, ale odrzuca wszystkich kandydatów. Jednym słowem, fabuła filmu całkowicie kopiuje fabułę bajki. Czy sceneria łączy średniowieczne otoczenie z nowoczesnymi elementami?
Ale są też znaczące różnice. W wolnym czasie od prac domowych Kopciuszek wymyśla i szyje niezwykłe sukienki. Nawet dziewczyna próbuje dostać się na bal nie ze względu na możliwość zawarcia małżeństwa, ale marząc o pokazaniu swojego talentu jako projektanta. A książę nie chce być spadkobiercą starego porządku. Co więcej, jego siostra Gwendoline lepiej nadaje się do rządzenia państwem.
Oryginalna fabuła „Kopciuszek” daleka jest od współczesnych wartości i feministycznych haseł. Dlatego tworząc adaptację filmową, powinieneś albo zostawić pierwotną podstawę, albo całkowicie przepisać historię. Pierwszy został już zrobiony przez studio Disneya w 2015 roku, wypuszczając piękny film z Lily James. Drugi jest wciąż taki sam Disney robi teraz, tworząc adaptację Sneakerelli (można przetłumaczyć jako „Sneaker”), w której bohaterkę zastąpi czarny facet sprzedający trampki. Sony i Fulwell 73, którzy nakręcili film dla Amazona, zdecydowali się na półśrodki. I zamienia scenariusz w bezsensowny zestaw sloganów.
Z jednej strony Kopciuszek dosłownie od pierwszego pojawienia się deklaruje, że będzie niezależna i stanie się sławna bez żadnego wsparcia. Z drugiej strony ktoś cały czas jej pomaga. Bohaterka nie może sprzedać sukni - książę przychodzi i płaci trzy ceny. Dziewczyna posłusznie zgadza się nie chodzić na bal, gdy macocha jej zabrania - pojawia się wróżka i wszystko organizuje. Nawet przyszły pracodawca sam przejmuje inicjatywę, podczas gdy Kopciuszek po prostu coś mruczy w odpowiedzi. I ucieka z piłki dzięki temu samemu Robertowi.
Tak, Kopciuszek jest utalentowany (zgodnie z fabułą nie powinieneś poważnie demontować projektu sukienek w musicalu). Ale ciągle po prostu płynie z prądem, czekając, aż ktoś weźmie udział w jej losie. Dziwne jest robienie z takiej bohaterki kanału wypowiedzi o niepodległości.
Ale to w tym temacie wiąże się cała fabuła. I podają to w najbardziej niedorzeczny sposób. Krótko mówiąc, wszyscy mężczyźni w tej historii mamroczą, a kobiety są celowe i rzeczowe. Chyba że książę zdecyduje się do finału, że nie powinien iść w ślady ojca, ale żyć w przyjemności. Wolność, równość są wymieniane co minutę, a te trudności tylko zaostrzają się.
Aby uzyskać pełniejsze ujawnienie pomysłu, wprowadzają nawet księżniczkę Gwendolyn. Jej głównym zadaniem jest pokazanie, jak patriarchalny porządek ciemięży kobiety. Jest również potrzebny do końcowego zwrotu, co jest oczywiste po pierwszej trzeciej części filmu. Chociaż bohaterka też będzie musiała najpierw poczekać na zgodę króla.
A nawet macocha Kopciuszka przemienia się z groteskowego złoczyńcy w zwykłą toksyczną damę, nieobcą dobrym emocjom. Mały spoiler: w finale okazuje się, że to mężczyzna zepsuł jej stosunek do życia.
Być może takie podejście mogło wydawać się istotne 20 lat temu. Ale teraz banalne stwierdzenia o sile dziewczyny nie mogą nikogo zaskoczyć. A „Kopciuszek” całkowicie zawodzi wszystkie dowody głośnych słów, przynajmniej jakimś uczynkiem.
Szorstkie piosenki i głupie żarty
Musicale filmowe - gatunek bardzo konwencjonalny i teatralny. Filmy te często nie błyszczą złożonością fabuły: bohaterowie ubierani są w kolorowe kostiumy i ujawniają się poprzez piosenki i tańce.
Ale takie podejście ma też swoje zalety. Nawet jeśli scenariusz okaże się banalny i nudny, taśma ma szansę stać się popularna dzięki jasnej ścieżce dźwiękowej. Dlatego wielu fanów było gotowych wybaczyć "Kotom" prawie wszystko, z wyjątkiem źle przerobionych kompozycji. I dlatego wszyscy zakochali się w Hamilton: warunkowy Pokój, w którym to się dzieje, jest po prostu niemożliwy do wyrzucenia z głowy.
Oryginalne piosenki do „Kopciuszek” zostały napisane przez samą Camila Cabello i kilku innych autorów. Ale w niektórych momentach wydaje się, że wszystko zostało wymyślone przez sieć neuronową. Każdy tekst zawiera niezbędny zestaw słów odpowiadających tematowi: koniecznie mówią o wolności, aspiracjach i talencie. Nowoczesne wersety recytatywne zamieniają się w przeciągnięte chórki Disneya. Jednak wszystkie kompozycje brzmią tak samo i nie są w ogóle zapamiętywane.
Jest też inny składnik: covery znanych piosenek zawartych w fabule. Ale nawet tutaj „Kopciuszek” jest bardzo daleki od jakiegokolwiek ”Moulin Rouge». Dość przypomnieć, jak w tym ostatnim liryczna Roxanne z brytyjskiego Stinga zamieniła się w histeryczne tango argentyńskie z wokalem naśladującym Toma Waitsa.
W nowej bajce utwory Madonny czy Freddiego Mercury'ego przesunięte są w typowe dla musicali rytmy polifoniczne i taneczne, ale prawie nic do nich nie dodaje. Najjaśniejsze jest połączenie rytmu i bluesa What a Man i wiolonczelowej wersji Seven Nation Army autorstwa The White Stripes.
Niezbyt ciekawą muzykę starają się rozcieńczyć humorem. I to właśnie ta część filmu okazała się tak straszna, jak to tylko możliwe. Najbardziej udany żart zrobi Billy Porter i będzie on poświęcony butom damskim.
Skąd wzięła się ta śmieszna komedia, można się domyślać. W kadrze pojawi się James Corden, który z nie do pozazdroszczenia systematycznie będzie wydawał gagi związane np. z oddawaniem moczu. To właśnie ten prezenter telewizyjny był autorem pomysłu na musical. Prawdopodobnie wymyślił też jakieś żarty. To, co może wydawać się zabawne w wieczornym pokazie, w filmie, powoduje hiszpański wstyd.
Dobrzy aktorzy, którym nie wolno się ujawnić
Jeszcze przed premierą najbardziej dyskutowano o wyborze głównych aktorów. Camila Cabello, Kubańsko-Amerykańska kobieta, budziła wiele wątpliwości i często winiła swoją narodowość i kolor skóry. Ale w rzeczywistości bardziej warto było się martwić o jej brak doświadczenia filmowego.
No i oczywiście oburzający Billy Porter wywołał maksimum kontrowersji. Chociaż do tych twierdzeń jest wiele pytań: jak w sowieckim ”Mary Poppins, do widzeniaNie było tam Olega Tabakova z wyraźnym zarostem w roli panny Andrews.
Jednak po jego obejrzeniu możemy powiedzieć: to Kopciuszek i wróżka są najjaśniejszą rzeczą w filmie. Dokładniej, mogliby się doskonale ujawnić, gdyby nie przeciętność pisarzy i reżyserów.
W tych momentach, w których Cabello otrzymuje nie tylko numery wokalne (choć dobrze śpiewa), ale także sceny dramatyczne czy humorystyczne, aktorka rozkwita. Jeden z odcinków, w których siada na pomniku, jest naprawdę zabawny.
Ale zawsze pojawia się wrażenie, że twórcy „Kopciuszek” zdają się obawiać poświęcenia tytułowej bohaterce zbyt wiele czasu. Uwagę nieustannie zwraca na przykład Pierce Brosnan, niezgrabnie krzywiący się na obraz króla. Jedyny dobry żart związany z tym bohaterem dotyczy jego okropnego wokalu. Spowoduje to z pewnością nie najprzyjemniejsze retrospekcje z filmów z serialu wśród fanów. Mamma Mia!
Porter ma tylko 10 minut, które aktor na szczęście wykorzystuje. Jego ogólna scena z Kopciuszkiem wygląda jak osobny film, dekonstruujący wszystkie prawa baśni i musicali. Wróżka wydaje fajną funky piosenkę i kilka żartów. Ale większość tekstu została napisana do bohatera przez tę samą sieć neuronową. Po prostu powtórzy dziewczynie: „Poradzisz sobie” – i zniknie na zawsze.
Nowy Kopciuszek to najbardziej niefortunny, a nawet niezręczny film. Niestety, autorzy ugrzęzli w próbie dodania do opowieści społecznych wypowiedzi, biorąc do tego kompletnie nieodpowiedni oryginał. Co gorsza, w filmie zawiodła muzyka i humor.
Jednak pojawienie się tak słabego filmu jest nieco przydatne. To przynajmniej dowodzi, że nikt nie będzie chwalił obrazu tylko za obecność w nim odpowiednich tematów: zachodni krytycy już szerzą Kopciuszka z mocą i głównymi. Teraz nie ma sensu po prostu deklarować feminizmu i niezależności, trzeba jakoś dopasować pomysły do fabuły i potwierdzić słowa bohaterów czynami. Miejmy nadzieję, że inni reżyserzy i scenarzyści wezmą to pod uwagę.
Przeczytaj także🧐
- „Protagonista” Ryana Reynoldsa wydaje się być widokiem od razu. Ale od razu się w nim zakochasz
- Poobijany humor, neony i fajne walki. „Ładna kobieta w plutonie” spodoba się nie tylko feministkom
- Jak Don't Breathe 2 łączy Bloody Drive i typowe błędy sequeli
- Setki ujęć i ponadczasowe motywy. Jak kręcił Stanley Kubrick i jakie filmy każdy powinien zobaczyć
- „Suicide Squad: Mission Kick Through” to świetna atrakcja dla miłośników czarnego humoru