„Wszystko zaczęło się i poszło na ślub, kredyt hipoteczny i córkę”: 10 historii randek online z kontynuacją
Związek / / December 29, 2020
1. „Kontynuowałem przeglądanie profili znajdujących się już na maszynie. A kiedy polubiłam mojego przyszłego męża ”
Alina i Artem poznali się na Tinderze i są razem od 4 lat. Żonaty, mam dziecko.
Alina:
- Zarejestrowałem się na Tinderze, aby znaleźć poważny związek. Nie miałam innych możliwości randkowania. Uczyłam się w kobiecym zespole i odczuwałam dotkliwy brak młodych ludzi wokół mnie.
Siedziałem na Tinderze przez rok i już zaczynałem się denerwować, że żadna z osób, z którymi chodziłem na randki, nie była dla mnie odpowiednia. Korespondencji było dużo, spotkaliśmy się z pięcioma facetami. Ale sprawa nie wyszła poza drugą randkę: nudziłem się i zdałem sobie sprawę, że to nie moja. Kiedy byłem na randce z piątym młodym mężczyzną, przypadkowo spotkałem pierwszego. Uznałem to za znak, że krąg się zamknął i czas go zakończyć.
Kontynuowałem przeglądanie profili już znajdujących się na maszynie. I pewnego dnia polubiła swojego przyszłego męża. Zwróciłem uwagę na zawód: jest krytykiem literackim. Przyciągnęło mnie to, bo szukałem intelektualisty, osoby, z którą byłoby ciekawie. Interesowałem się także wysokimi mężczyznami, a on był właśnie tym.
Artem wtedy zerwał z dziewczyną i pokłócił się z koleżanką, że w środku Tinder możesz mieć poważny związek w ciągu tygodnia. Wyszukiwanie zajęło mu jeden dzień - od razu znalazł moje konto.
Podobało mi się i zapomniałem. I miał dużo lontu, ponieważ był na Tinderze pierwszego dnia. A on okazał się trochę bardziej wytrwały ode mnie, dzięki czemu wszystko się udało. Artem zaczął do mnie pisać, rozpoczęliśmy dość szczerą rozmowę. Napisałem, że byłem na Tinderze dawno temu i zacząłem rozpaczać, żeby kogoś znaleźć. Jak później przyznał, był uzależniony od mojej uczciwości. Następnego dnia spotkaliśmy się pomimo deszczu.
Kiedy umawialiśmy się na randkę, byłam gotowa na to nie iść, bo nie wierzyłam, że coś z tego wyjdzie. Ale rzucił mi to zdanie: „Deszcz się skończy, ale coś może się nie zacząć”.
Spotykaliśmy się, chodziliśmy cały dzień, opowiadaliśmy sobie o sobie. Choć brzmi to naiwnie, to jest dokładnie to, o czym marzyłem. Było z nim interesujące, próbował mnie przekonać na wszystkie możliwe sposoby, czytał wiersze. Wieczorem poszliśmy do domu i nadal prowadziliśmy korespondencję. A rano obudziłem się z myślą, że ten mężczyzna mnie zahaczył. Następnego dnia poszliśmy do teatru - tu też zbiegły się nasze zainteresowania. I tak wszystko się zaczęło.
Musisz być wytrwały. Dziewczyny często mówią: „Oto facet pisze i pyta„ Jak się masz? ”- co ja na to odpowiem? Ale jeśli zauważysz zainteresowanie osobą, którą lubisz, możesz podjąć rozmowę. Nie rezygnuj z niego, jeśli nie może od razu rozpocząć zabawnej rozmowy. Ale jednocześnie nie musisz się zmuszać, komunikując się z kimś, z kim nic na pewno się nie uda. Musimy znaleźć czas dla kogoś bardziej interesującego.
2. „Chciałem tylko nowych ludzi, randek i flirtowania”
Maria i Wiaczesław poznali się na Tinderze i są razem od 1,5 roku. Zaręczony.
Maria:
- Zapisałem się do Tindera za radą znajomego. Nie było określonego celu: nie szukałam przyszłego męża, seksu na jedną noc iw ogóle czegoś konkretnego. Chciałem tylko nowych ludzi randki i flirtowanie, w końcu inne spojrzenie na życie. Wtedy nie mogłem sobie nawet wyobrazić, jakie to uzależnia.
Wcześniej byłem sceptyczny co do randek internetowych. Ale teraz jest oczywiste, że będą się tylko rozwijać. Po pierwsze, łatwiej jest znaleźć odpowiedniego dla siebie partnera. Możesz od razu dowiedzieć się o jego zainteresowaniach, celach życiowych, podejściu do ważnych dla Ciebie spraw. Po drugie, bez względu na to, jak paradoksalnie to brzmi, jest bezpieczniejsze. Nieprzyjemna komunikacja w barze jest znacznie trudniejsza do powstrzymania niż wątpliwa korespondencja. Cóż, w rzeczywistości spotkasz się na neutralnym terytorium.
Spotykam się z ludźmi z Tindera od ponad roku. Im dłużej tam siedzisz, tym szybciej rozumiesz, kim jest dana osoba, już z pierwszych wierszy opisu profilu lub zdjęcia tytułowego.
W życiu jest wielu nieodpowiednich ludzi. Pytanie brzmi, czy je wpuszczasz, czy filtrujesz.
Oczywiście było wiele zabawnych historii. Jeden facet wybiegł tuż przed randką, kiedy usłyszał, że jestem za feminizm. Byli ludzie z ciekawymi fetyszami, na przykład tacy, którzy lubią nosić bieliznę. Był facet szukający żony wedyjskiej, który powiedział, że nie będę z nim pracować w małżeństwie, ponieważ psuje to kobiecą energię. Ale dużo mówił o medytacji. Były też wspaniałe spacery po mieście z Australijczykiem - bardzo miłym i uprzejmym facetem. Właściwie na Tinderze zaskakująco wiele osób szuka znajomych lub kogoś, kto mógłby wybrać się na wycieczkę po mieście (i nie, to nie jest wymówka dla seksu - sprawdziłem).
Mój narzeczony właśnie zapisał się do Tindera. Korespondowałam z kilkoma dziewczynami, ale byłam pierwszą, z którą poszedł na randkę. Nie potrzebował już aplikacji. W jego profilu nie było opisu, ale Zdjęcie były dość abstrakcyjne (w kasku na motocyklu). Ale z jakiegoś powodu od razu zdałem sobie sprawę, że należy mu poświęcić szczególną uwagę.
Od naszej pierwszej korespondencji, a tym bardziej od naszego spotkania, chciałem być z nim szczery, otwarty i szczery. Zachowywał się w ten sam sposób.
Wydaje się, że obejrzeliśmy większość muzeów w mieście, zwiedziliśmy cały region i postanowiliśmy pojechać dalej. On mnie zmusił zdanie do dzwonków w sylwestra w Tallinie. Wokół grzmiały fajerwerki i grał ABBA.
Nawiasem mówiąc, co zaskakujące, oboje mieszkaliśmy w tym samym mieście przez większość naszego życia, ale nie znaliśmy się i nawet się nie widzieliśmy. Prawdopodobnie los postanowił spotkać się w innym mieście i innym czasie.
3. „Jeśli rozumiesz, kogo potrzebujesz, możesz znaleźć ludzi do przyjaźni i związków”.
Alexandra i Andrey poznali się na Tinderze i są razem od 2,5 roku.
Alexandra:
- Ponad dwa lata temu przeprowadziłem się do Moskwy i zdałem sobie sprawę, że nie mam tu wielu przyjaciół i znajomych. Dlatego szukałem takich, z którymi mógłbym wyjść na imprezy, wystawy czy napić się kawy.
Nie spodziewałem się czegoś poważnego, ale jednocześnie byłem gotowy, że coś takiego może się wydarzyć i tak się stało. Mój młody człowiek jest początkującym aktorem i artystą stand-upu, interesował mnie opis jego profilu. Podobały mi się też zdjęcia. Wszystko to bardzo mocno wyróżniało się na tle tego, co się zwykle publikuje. mężczyźni na hubce. Czułem, że był dobrym i życzliwym człowiekiem. Zapisaliśmy się i dosłownie od razu się spotkaliśmy, szybko zdaliśmy sobie sprawę, że oboje uwielbiamy chodzić na wystawy, spacerować, odwiedzać ciekawe miejsca i wszystko zaczęło się kręcić.
Radziłbym każdemu napisać w głowie lub na papierze, czego oczekujesz od osoby, z którą chcesz się komunikować.
Na przykład mój przyjaciel szukał technika z Yandex, znalazł go i nadal się z nim spotyka. Tutaj wszystko jest takie samo jak w przypadku znalezienia pracy. Myślisz: chcę pracować w tej branży, coś robić. I nadal ubiegasz się o wolne stanowiska, które Cię interesują.
Jeśli rozumiesz, kogo potrzebujesz, możesz znaleźć ludzi do przyjaźni i związków. Ale nie dzieje się to w ciągu jednego lub dwóch dni. Byłem na Tinderze przez dwa lub trzy miesiące. Było około 40 korespondencji, sześć dat. Ze wszystkimi sześcioma osobami nadal komunikuję się w taki czy inny sposób.
Czasami mówi się, że na Tinderze jest dużo nieadekwatności. Nie trafiłem na to, bo wybrałem tych, z którymi mam o czym porozmawiać. Na przykład teraz pomagam znajomemu z PR. Znaleźliśmy się przez dodatek, był na kilku randkach. Romantyczny związek się nie rozpoczął, ale zaczął się związek biznesowy. Inny facet z Tindera jest DJ-em i często zaprasza na imprezy. To wydają się być bardzo przydatnymi znajomymi.
4. „W ogóle nie podobało mi się zdjęcie profilowe Otto, ale z jakiegoś powodu przesunąłem w prawo”.
Lisa i Otto poznali się na Tinderze i są razem od 1,5 roku.
Liza:
- Początkowo zapisałem się do Tindera w poszukiwaniu niejasnego cudu. Generalnie uwielbiam związki jak w filmachgdzie przypadkowość zamienia się w piękną powieść. Co ciekawe, w ogóle nie podobało mi się zdjęcie profilowe Otto, ale z jakiegoś powodu przesunąłem w prawo. A po meczu okazało się, że jesteśmy w różnych krajach: Rosji i Łotwie. Co więcej, mój świeżo zawarty znajomy uparcie kłamał, że był właśnie w podróży służbowej do Moskwy. W rzeczywistości korzystał z rozszerzonej funkcji geolokalizacji i siedząc na Łotwie, wypatrywał osławionych rosyjskich narzeczonych.
Jesteśmy razem od półtora roku i poważnie rozmawiamy o ślubie. Nie mogę powiedzieć, że nasz związek to wata cukrowa. Ale to jest standardowe zgrzytanie dwóch temperamentnych egoistów, więc nie mam wątpliwości co do szczęśliwego zakończenia.
Oczywiście można było spotkać się gdzieś w barze, restauracji czy towarzystwie znajomych. Ale taka znajomość nieuchronnie powoduje nieprzyjemne chwile. Na żywo dość szybko znajdujesz punkty bezkontaktowe. I powiedzieć „Przepraszam, ale nie jesteś tym płaszczem”, zawsze brakowało mi ducha. Internet umożliwia wewnętrznemu snobowi wędrowanie po okolicy i ocenę profilu z najwyższą dokładnością: czy jest wystarczająco dobry, wykształcony i ogólnie, jak sobie tam radzi. Dlatego randkowanie w Internecie jest jak najbardziej!
Mówią, że Tinder jest pełen niedociągnięć, ale nie spotkałem się z tym. Często chłosta kochanków, nadużycie i tylko nerdy w całej okazałości pokazują to w swoich profilach. Mimo to postać przejawia się w wyrazie twarzy, postawie i tekście „O mnie”. Mówiąc najprościej, włączyłem tutaj zmysły: odrzuciłem tępych facetów z pustymi rybie oczami i tych, którzy przynajmniej w jakiś sposób zademonstrowali kod kulturowy, który nie był mi bliski.
Swoją drogą jakoś wywaliłem uroczego dziadka z Kanady, który okazał się wiceprezesem koncernu naftowego i po dwóch tygodniach komunikacji poleciał do Moskwy. Wyprzedzające pytania: Dziadek był uroczy, ale przez całą dobę okazało się to dla mnie bardzo trudne mówić po angielsku. Więc nie wyszedłem jako kanadyjski łowca ropy. Ale moja wiara w szczęśliwe wypadki podczas randek online wzmocniła się.
Osobom, które desperacko pragną znaleźć swoją osobę osobiście, ale boją się randek online, radzę szybko porzucić strach. Internet jest narzędziem pomocniczym, które pozwoli Ci zaoszczędzić czas i nerwy.
5. „Jeśli spróbujesz udawać, że to nie działa”
Maya i Alexey poznali się na VKontakte i są razem od 5 lat. Żonaty, mam dziecko.
Majowie:
- Zawsze byłem sceptykiem i nigdy nie wierzyłem w randkowanie w sieciach społecznościowych ani na specjalnych stronach. Miałem trochę doświadczenia i uznałem, że to nonsens: nie da się spotkać w Internecie i założyć rodziny.
Ale pewnego dnia mój przyszły mąż napisał do mnie. Przychodzę do pracy, widzę komunikat: „Dzień dobry!” Myślę: "Jesteś z innego miasta, jaki jest sens tego, co do mnie piszesz?" Dla mnie VKontakte było siecią społecznościową dla rozrywki, a nie dla randek. Ale z jakiegoś powodu zdecydowałem Odpowiadaći rozpoczęliśmy rozmowę.
W rezultacie patrzę na zdjęcia na jego stronie i rozumiem: to droga osoba. Jakbyśmy znali się przez całe życie!
Miał też na koncie wiele zdjęć ze swoimi siostrzeńcami. Jego rodzina i ciepło tych zdjęć przyciągały, było jasne, jak człowiek kocha dzieci.
Spotkaliśmy się w marcu i spotkaliśmy się w majowe wakacje. Przyszły mąż powiedział, że ma poważne zamiary i chciałby, żebym przeprowadziła się do Petersburga, albo on przeprowadzi się ze mną do Saratowa. Nigdy nie myślałem o przeprowadzce do innego miasta. Czy to z powodu super pracy, czy w przyszłości z rodziną: dziecko pójdzie na uniwersytet, albo mąż dostanie awans. Ale tutaj posłuchałem wezwania serca i we wrześniu pojechałem do Petersburga.
Myślę, że ważnym czynnikiem sukcesu w znalezieniu odpowiedniej osoby jest Bądź sobą. Nawet sam zauważyłem: jeśli próbujesz udawać, nic z tego nie wynika. Z moim przyszłym mężem mieliśmy wszystko z serca, szczerze. I wszystko się udało.
6. „Było gadanie o wszystkim z rzędu. Po tygodniu zdałem sobie sprawę, że jestem w szoku ”
Marina i Karen poznali się na LiveJournal i są razem od 7 lat. Żonaty, mam dziecko.
Przystań:
- Poznaliśmy się w LJ w 2009 roku, ale tak naprawdę się nie komunikowaliśmy. Po prostu śledzili życie odległych bezimiennych z sieci. Kiedy popularność LJ zniknęła, postanowiłem dodać do VKontakte szczególnie wartościowych przyjaciół. Ale nadal nie było komunikacji jako takiej.
W marcu 2013 bardzo się wtedy nudziłam nudna praca. Szukałem kogoś do rozmowy w sieci. Całkiem przypadkowo natknąłem się na dawno zapomnianą stronę Karen i napisałem. Więc od zera zaczęły się rozmowy o wszystkim. Po tygodniu zdałem sobie sprawę, że jestem w szoku.
Wkrótce nasza komunikacja stała się prawie całodobowa. Nabazgrowaliśmy kilometry wiadomości na VKontakte. Na początku nasze rozmowy były przyjazne, ale czułem szczere i niewytłumaczalne zainteresowanie osobą oddaloną ode mnie o 1500 kilometrów. Mieszkałem wtedy w Kaliningradzie, a on był w Pietrozawodsku.
Dosłownie kilka tygodni później miał urodziny i z zaskoczenia zamówiłem zbiór opowiadań Joyce'a.
Po kolejnych kilku tygodniach korespondencji epistolarnej zdecydowałem się wysłać list papierowy. W tym czasie zdałem sobie już sprawę, że jestem zakochany.
Moja własnoręcznie wykonana pocztówka z wierszem Cwietajewej poleciała do adresata. Wyjął go ze skrzynki pocztowej przypadkowo wraz z piosenką „Moje serce zatrzymało się” grupy „Spleen” w słuchawkach. A potem wszystko było już jasne dla nas obojga.
Wtedy nasza historia stała się zdecydowanie romantyczna. Oboje jeszcze nie wierzyliśmy, że to się naprawdę dzieje, i zdecydowaliśmy się spotkać, aby sprawdzić nasze uczucia. Był nieśmiały, a ja bałem się złamać magię korespondencji. Umówiliśmy się na spotkanie w Moskwie, na neutralnym terytorium. A potem wszystko było proste. Spotkaliśmy się, zdaliśmy sobie sprawę, że oto jest miłość. Osoba, którą widzisz po raz pierwszy w życiu, to ta z korespondencji i wszystko idzie dobrze.
Potem były porywcze związek na odległość i kilka spotkań. Po roku randek przeprowadziłam się do Pietrozawodska, potem pobraliśmy się. 10 miesięcy po ślubie urodził się nasz synek, a teraz spodziewamy się drugiego dziecka.
Teraz jesteśmy zwykłą rodziną z naszymi wzlotami i upadkami i nie mogę nawet uwierzyć, jak dziwny los nas połączył.
Wcześniej ani ja, ani mój mąż nie wierzyliśmy, że randkowanie przez Internet może doprowadzić do czegoś takiego. W praktyce okazało się, że to całkiem realne. Możesz być otwarty na komunikację w sieci z dowolnego powodu. W ten sposób poznałem kilku przyjaciół, z którymi bardzo przyjemnie jest się komunikować i czasami spotykać. I gdzie cię znaleźć miłość, Nikt nie wie.
7. „Po prostu piszesz na ciekawe tematy, a potem wszystko dzieje się samo”
Katya i Kirill poznali się na LiveJournal i są razem od 8 lat.
Kate:
- Umieściłem zdjęcie kiełka kasztana w moim LJ i poprosiłem abonentów, aby zgadli, co to za roślina. Zaczęła się kontrowersja. Cyryl również zasubskrybował mnie i zaczął zgadywać, ale nie zgadywał. Tak się poznaliśmy.
Następnie zaczęli komunikować się w ICQ. Po dwóch, trzech miesiącach widzieliśmy się, a potem spędziliśmy razem wakacje. W ciągu roku mieliśmy związek na odległość: on jest w Moskwie, ja w Saratowie. Wysyłaliśmy sobie nawet papierowe listy - zastanawialiśmy się tylko, co z tego wyniknie. Oczywiście są to różne odczucia i inny styl komunikacji. I wtedy ja przeniósł się do stolicy.
Randki internetowe zawsze mi odpowiadały. Moja przyjaciółka poznała nawet swojego męża na portalu randkowym. Są małżeństwem od 10 lat.
Kiedy komunikujesz się z osobą, nie od razu dostrajasz się do poważnego związku. Po prostu piszesz na ciekawe tematy, a potem wszystko dzieje się samo. Ogólnie rzecz biorąc, wypada to korzystnie w porównaniu z witrynami tematycznymi z Tindera, w których ludzie przychodzą z określonymi celami. Najpierw poznajesz osobę jako osobę - do rozmowy. Na przykład w „LJ” znalazłem kilku przyjaciół, z którymi teraz komunikujemy się z rodzinami.
8. „Dużo później dowiedziałem się, że piosenka na ścianie to sposób na zrobienie tego”.
Maria i Artem poznali się na VKontakte i są razem od 10 lat. Żonaty, mam dziecko.
Maria:
- Od zawsze miałem pozytywne nastawienie do randek online. Na kilku forach i czatach na początku XXI wieku (byłam wtedy uczennicą), znalazłam kilku fajnych ludzi, którzy zostali moimi dobrymi przyjaciółmi. Oczywiście zwirtualizowaliśmy się i poznaliśmy w prawdziwym życiu. Dlatego później, kiedy miałem 18–20 lat, Internet był mi znany jako narzędzie komunikacji, nowych znajomości - nie tylko przyjacielskich, romantycznych, ale i biznesowych.
Mojego przyszłego męża poznałam w 2010 roku. Wtedy nie było Tindera, ale istniały portale randkowe. Nigdy nie traktowałem ich poważnie, uważałem je za miejsca dla nieadekwatnych ludzi.
Artem pracuje w teatrze. Kiedyś poszedłem do bardzo dobry występ a potem postanowił dowiedzieć się więcej o jego twórcach. Więc znalazłem jego profil na VKontakte. Widziałem, że nagrania audio zawierają muzykę ze spektaklu, ale nie ma interesującej wersji kompozycji, którą miałem. Wysłałem wiadomość z tą piosenką i zaczęliśmy rozmawiać. Potem spotkaliśmy się offline i zdaliśmy sobie sprawę, że mamy wiele wspólnych zainteresowań. A potem wszystko zaczęło się kręcić i przyszło na ślub, kredyt hipoteczny i córkę. Oznacza to, że związek rozwijał się całkiem normalnie.
Nawiasem mówiąc, dowiedziałem się znacznie później, że piosenka na ścianie to sposób na toczenie. Ale nikt mi nie wierzy.
9. „Czasami wydaje mi się, że wierzę w los. I wszystko, co się wydarzyło, było przeznaczeniem ”
Dasha i Sergey poznali się za pośrednictwem strony i są razem od 11 lat. Są małżeństwem.
Dasha:
- To wszystko stało się przypadkiem. Nie siedziałem celowo na portalach randkowych i nie szukałem tam siebie przyszły mąż. Tylko raz przyszedłem odwiedzić przyjaciela w okropnym nastroju. Zaproponowała, że zarejestruje mnie w serwisie randkowym, żeby się zrelaksować. Tam zareagowało na moje zdjęcie dwóch facetów: Siergiej i chyba Żeńka. To była komunikacja o niczym, nie przywiązywałem do tego żadnej wagi. Kiedy po chwili znów byłem z koleżanką, przypomniała sobie o moim koncie. Nie pamiętam dokładnie, jak to wszystko się stało - wydaje się, że były jakieś wiadomości od Siergieja. Wznowiliśmy komunikację z nim i natychmiast przeszliśmy na ICQ. To znaczy, że byłem na tym portalu randkowym dwa razy.
Czasami wydaje mi się, że wierzę w los. A wszystko, co się wydarzyło, było przeznaczeniem. Przypadkowa znajomość w internecie, moja decyzja, by czekać na niego u nas pierwsze spotkanie, chociaż spóźnił się pół godziny (a nienawidzę, kiedy ludzie się spóźniają), nagłe skrzyżowanie o godz party (w tym czasie zawiesiliśmy naszą korespondencję) - generalnie wszystko jakoś samo rozwinięty.
Ale propozycja była naprawdę romantyczna. W każdym razie, zgodnie z moimi parametrami romansu. Noc, Plac Pałacowy, wyciągnięta dłoń z pierścionkiem, łzy i pocałunki w petersburskim deszczu.
Nadal nie mogę jednoznacznie ocenić randek online: są różne przypadki. Ale prawdopodobnie jest to jeszcze łatwiejsze. W komunikatorach internetowych jest mi jeszcze łatwiej komunikować się z nieznanymi osobami niż telefonicznie czy osobiście.
Nie przeciągałem korespondencji i szybciej przechodziłem do trybu offline. To oczywiście banalne, ale w Internecie ludzie nie są tacy sami jak w życiu.
Cóż, jeśli mówimy o związkach romantycznych, o wiele przyjemniej jest być blisko człowieka, czuć jego zapach, słyszeć głos, móc dotykać, niż patrzeć na jego zdjęcia.
10. „Wydaje mi się, że byśmy się nie widzieli, gdybyśmy się właśnie poznali”.
Ekaterina i Dmitry spotkali się na ICQ i są razem od 17 lat. Żonaty, dwoje dzieci.
Katarzyna:
- To był 2003 rok. W tym czasie cała moja świta dużo komunikowała się na ICQ, czatach, forach. Studiowałem na specjalności związanej z informatyką i pracowałem w organizacji zajmującej się telekomunikacją. Mój przyszły mąż pracował w firmie związanej z IT.
Numer mojego ICQ przekazał Dimie jego przyjaciel, którego też znałam. Wcześniej zapytał mnie, czy mógłby to zrobić. Byłem wtedy rozdzierany przez uczucia: tylko ja zakończył związek. Grudzień, nastrój dekadencki, zgodziłem się bez specjalnych oczekiwań.
Kiedyś otrzymałem wiadomość: „Witam, nazywam się Dima, mam 26 lat. Zapoznajmy się ”. Zaśmiałem się i napisałem w tym samym stylu: „Cześć, mam na imię Katya, mam 24 lata. Daj spokój! "
Zaczęliśmy się komunikować i korespondować przez prawie dwa miesiące. W pewnym momencie zdecydowali, że trzeba się spotkać. Widzieliśmy się na imprezie w nocnym klubie, a potem znowu komunikowaliśmy się w ICQ. A ta komunikacja odegrała bardzo ważną rolę. Wydaje mi się, że nie widzielibyśmy się, gdybyśmy się właśnie poznali. W zwykłej znajomości są oceniane powierzchownie, z wyglądu. I długo rozmawialiśmy, żartowaliśmy, odkryliśmy, że mamy wspólne poczucie humoru, światopogląd.
Przez jakiś czas nawet nie wysyłaliśmy do siebie zdjęć. To był żywioł flirtować. Wysłał mi zdjęcie, na którym stał na szczycie góry i zrobione z daleka. Powiedziałem mu - z imprezy, na której sfotografowano mnie od tyłu.
Ciekawe, że studiowaliśmy na tej samej uczelni z niewielką różnicą czasu, mieszkaliśmy w tej samej dzielnicy Saratowa, mieliśmy wspólne zainteresowania, wspólnych znajomych i przyjaciół. Ale nigdy nie skrzyżowaliśmy ścieżek. Okazało się nawet, że nasi rodzice pracują w tym samym przedsiębiorstwie i dosłownie siedzą w sąsiednich biurach. To znaczy, mogliśmy spotkać się sto razy, ale nigdy się nie spotkaliśmy. I spotkał tylko poprzez komunikację w sieci.
Czy spotkałeś się w Internecie? Co z tego wyszło? Opowiedz swoje historie w komentarzach.
Przeczytaj także🧐
- 16 wskazówek dla każdego w związku
- 8 rzeczy w związku, o których nie powinieneś nawet mówić swoim znajomym
- 7 powodów, dla których nadal jesteś sam
- Jak sprawdzić, czy Twój związek jest naprawdę poważny
- 18 rzeczy, które razem wkurzają